1. Gorączka czerwcowej nocy


    Data: 25.07.2024, Kategorie: Klasycznie, toaleta, stadion, Autor: karpaw

    Tłum szalał, podczas gdy Artur energicznie posuwał Martynę od przodu.
    
    Zewsząd dochodziły ich okrzyki. Początkowo wydawały się brzmieć chaotycznie i nieskoordynowanie, jednak po głębszym wsłuchaniu się w nie, dawało się wychwycić jednostajność i harmonię. Brzmiało to tak, jakby wszystkie gardła śpiewały jedno i to samo, bez przerwy, jak najgłośniej.
    
    - Mówiłem ci! – Artur musiał krzyczeć Martynie prosto do ucha, by go usłyszała – Mówiłem, że będzie nas dopingował cały świat!
    
    Martyna zaśmiała się, ale jej śmiech utonął w kanonadzie otaczających ich wrzasków. Oparła się o ścianę pomieszczenia, w którym się znajdowali. Wrażenie rzeczywiście było niesamowite. Jakże cudownie było wyobrażać sobie, że wszyscy ci ludzie rzeczywiście krzyczą na ich cześć, że dopingują ich do dalszego działania. Wydawało jej się, że wręcz muszą się dostosować do całego tego tłumu, że w obecnej sytuacji nie mają prawa pozwolić sobie na powolne i delikatne pieszczoty. Musieli działać szybko i zdecydowanie, poniekąd w rytm wyznaczany przez śpiew wszystkich tych gardeł. Bo, pomimo zwielokrotniającego się wokół echa, coraz wyraźniej można było usłyszeć niosącą się pieśń.
    
    Nawet się nie rozebrali. Artur po prostu zamknął za nimi drzwi, a następnie przycisnął swoją kochankę do ściany, po czym zerwał z niej spodnie i majtki, by po chwili wbić się w nią będącym tego wieczora w stanie permanentnej gotowości fiutem. Pchał się w głodną jego obecności szparkę całą siłą, na jaką było go stać, a ...
    ... targające nim emocje tylko pobudzały go do działania. Czuł, że nie potrwa to długo; poziom naładowania adrenaliną osiągnął w nim dzisiaj stan ekstremum.
    
    Martyna nie słyszała nawet charakterystycznego odgłosu obijającej się raz po raz o cipkę moszny. Odnosiła wrażenie, jakby ktoś wyłączył dźwięk, czy raczej: zastąpił go otaczającym ich ogłuszającym akompaniamentem.
    
    Spojrzała na twarz kochanka, wyrażającą wszystkie możliwe uczucia świata. Chociaż wydawało się to niemożliwe, Artur chyba wyindywidualizował się z rozentuzjazmowanego tłumu i zamknął cały swój świat do ich ciał. A może i tylko do swojego. Nawet nie patrzył jej w oczy, wzrok miał skierowany w dół, jakby chciał na bieżąco kontrolować sytuację.
    
    Lekko czerwony z wysiłku i emocji na twarzy obejmował ją w pasie i naciskał na siebie coraz mocniej. Kobieta jęczała w miarę narastającej przyjemności, ale on nawet tego nie słyszał. Przesunął natomiast jedną rękę ku piersiom, drugą skierowawszy na pupę, by być w posiadaniu wszystkich erogennych części ciała kochanki. Ona zaś wychyliła się do przodu, uchwyciwszy głowę skierowała ją ku sobie – i złożyła na jego ustach gorący pocałunek, wpychając mu język do gardła. Tkwili w tej pozycji przez parę chwil, coraz bardziej podniecając się wzajemnie; wydawało im się, że nawet donośność krzyku tłumu zwiększała się z każdą chwilą, dostosowując się do kumulujących się w nich doznań.
    
    Finał nadszedł bardzo szybko, tak jak szybkie było całe ich zbliżenie. Artur wysunął się z Martyny, ...
«123»