Koniec beskidzkich uciech (IV)
Data: 28.08.2024,
Kategorie:
Lesbijki
małżeństwo,
Sex grupowy
Autor: BlueNight
... wprost do ich pokoju. Jakimś cudem prześliznęliśmy się bez zwracania na siebie uwagi. Pokój był duży, z miękkim dywanem i dużym łóżkiem w rogu, co zwiastowało, że wieczór będzie, co najmniej owocny.
Panowie podzielili się przygotowaniami. Marek walczył z butelką wina, Tomek próbował zwinąć bibułki.
– Musimy spróbować tego, co tyle cię kosztowało, prawda?
– Miejmy nadzieję, że będzie tak dobre, jak mówił ten Czech – Sandra uśmiechnęła się i spojrzała na mnie.
– Może zrobimy chłopakom małą niespodziankę? – wyszeptałam jej na ucho.
– Hmm, a jaką? – pochyliłam się bliżej, wdychając zapach jej rozgrzanej skóry.
Nie wiem, jak to nazwać, ale zdobyłam się na odwagę i zdradziłam swój plan, z trudem hamując emocję.
– No coś ty? – niemal parsknęła zaskoczona i otworzyła usteczka szeroko, milknąc po chwili.
To byłoby zabawne, ale miałam ochotę na inną odpowiedź.
– Tylko trochę. Zaufaj mi.
– Odpada, wiesz. Nie kręcą mnie… . Nie jestem les... – urywała, jakby nabierając dystansu.
– Tylko tak, jak pod prysznicem – wyszeptałam.
– O czym tak szepczecie dziewczynki?
– O niczym szczególnym kochanie.
Zerknęłam na towarzyszkę. Nieco ciaśniej zawinęła szlafrok i usilnie unikała mojego wzroku. Przejęłam od Marka lampkę wina. Dalej niestety atmosfera popsuła się bardziej, niż chciałam to przyznać i czułam się, jak idiotka. Rozmawialiśmy, trochę o codzienności i muzyce. Na chwilę musiałam jednak wyjść. Zawinęłam się mocno w miękki materiał i nerwowo ...
... zacisnęłam palce, aż ból od wbitych paznokci, przyćmił mój marny nastrój. Wróciłam, gdy panowie odpalili pierwszego jointa, który krążył teraz z rąk do rąk. Przejęłam go od Tomka. Smakował dziwnie, paliłam wcześniej, ale teraz czułam, jak dym dźga mnie w płuca, jak dzikie zwierzę. Uchyliłam okno, wpuszczając chłodne powietrze do wnętrza. Kolejny buch przyjęłam lepiej. Zresztą widok zaróżowionych policzków i uśmiech na ustach Sandry nieco przywróciły mi pewność.
– I jak było warto?
– Mhm, dobrze mi – szepnęła i zachichotała.
– To dzięki tobie.
– Mhm.
– Upalona wyglądasz przepięknie.
– I tak się czuję.
– Masz świetny tatuaż – Marek zagadnął.
– Nie kłam. Patrzyłeś na coś innego – rzuciłam.
– Oj tam, blisko był. Ma jakieś znaczenie?
– Chcecie zobaczyć go z bliska? - zaproponowała niespodziewanie.
Po chwili wstała z łóżka. Wzięłam od niej lampkę wina i kątem oka zarejestrowałam jej przelotny uśmiech. Sandra stanęła do nas tyłem i delikatnie balansowała z jednej nogi, na drugą. Kołysała się tak, powoli rozwiązując szlafrok, aż wreszcie rozpostarła ramiona i zobaczyliśmy sznury szlafroka, wpierw wzniesione, by po chwili upaść jej na boki. Tańczyła dalej, pozwalając, by materiał zmysłowo zsunął się z jej ramion i odsłonił ciemny kształt tatuażu. Kobieta wylatująca przez okno zajmowała duży kawałek miejsca nad lewym pośladkiem i rozciągała się na większy kawałek jej boku.
– Skąd pomysł? – zapytałam, gdy wróciła do nas rozkołysana, by upić wina.
– To z ...