-
Domino (I)
Data: 19.11.2019, Kategorie: morderstwo, fellatio, tajemnica, zbrodnia, wykorzystanie, Autor: Sztywny
... samych slipach. - Co jest? Kurwa, Marzena! Ja wszystko rozumiem, ale robotnika? Przecież on u nas pracuje! - Bardzo ładnie cię proszę. Marzena podeszła do męża i położyła dłoń na jego kroczu. Następnie zaczęła masować wzgórek. - Wiesz, że mogę się naprawdę odwdzięczyć. Zgodzę się na to. - Na co zgodzisz… To?! - Tak. Andrzej oblizał usta, myśląc intensywnie, przerzucając wzrok między żoną, a nieprzytomnym robotnikiem. - Muszę się ubrać, a ty podjedź samochodem od tyłu. - Kocham cię! – krzyknęła za oddalającym się mężem. Stara szopa ziała licznymi dziurami, przez które wpadał blask czerwcowego słońca. Pod ścianami walały się pordzewiałe i połamane narzędzia, tył zajmowały pojedyncze bale starego, przegniłego siana. Pomimo negatywnego, pierwszego wrażenia, środek szopy był oazą czystości. Betonowa, równa posadzka zajmowała powierzchnię trzy na trzy metry i była nieskazitelnie czysta. Z wszystkich wierzchołków wyrastały grube, stalowe belki, połączone w poziomie innymi, tworząc razem solidny szkielet w kształcie sześcianu. Dach został wykonany z grubej blachy, z którego zwisał gruby łańcuch, zakończony skórzanymi paskami; wydawało się, że jedno z drugim tworzy jedną wielką plątaninę. Na jednej z krawędzi posadzki stała prosta, metalowa szafka zamykana na kluczyk, a naprzeciwko gładki, stalowy stół z uchwytami na ręce i nogi. Stół był mobilny – można było go obracać wokół dwóch poziomych osi, w tył i w przód oraz na boki. Marzena stanęła ...
... naprzeciwko stołu, do którego przymocowano Krzyśka. Cały nagi, spał w najlepsze, pochrapując. Kobieta uśmiechnęła się i podeszła bliżej, ściągając skórzane rękawiczki. Ciepłymi dłońmi dotknęła penis i zaczęła go delikatnie masować. Gdy budził się powoli do życia, jego właściciel odzyskiwał przytomność. - O Jezu… - Robotnik syknął z bólu, gdy otwarł oczy. Kręcił głową, nie mogąc znieść światła lamp zamocowanych w górnych narożach konstrukcji. Marzena nie odezwała się słowem, tylko wzięła stary, drewniany taboret, walizkę i postawiła wszystko niedaleko stołu z Krzyśkiem. Ten wreszcie odzyskał wzrok i świadomość. - Co się dzieje? Kurwa, moja głowa! - Mam tu tabletkę, która pomoże. Łyknij… i popij. Dobrze. – Podała robotnikowi przedmioty zabrane z walizki. Krzysiek wciąż zdezorientowany posłuchał ciepłego, opiekuńczego głosu Marzeny. - Migrena niedługo przejdzie. Wybacz, trochę przesadziłam ze środkami usypiającymi. - O co tu chodzi? I dlaczego jestem goły?! Wypuść mnie! Pomocy! Kobieta stała niewzruszona, obserwując zmieniające się oblicze młodego mężczyzny. Od jego konsternacji, poprzez zdziwienie, szok, kończąc na przerażeniu. Pozwoliła mu się samemu uspokoić. - Wybacz tę… szopkę, nomen omen, ale była konieczna. - Dlaczego jestem uwięziony? - Bo wiem, że dobrowolnie nie zgodziłbyś się na seks ze mną. - I dlatego mnie pani naćpała?! - Kobieta musi sobie jakoś radzić w życiu. - Wypuść mnie, pizdo! - Oj, Krzysiu, po co te wulgaryzmy? Nie lepiej ...