-
Byłam dziwką Służby Bezpieczeństwa PRL. Część I...
Data: 23.11.2019, Kategorie: Pierwszy raz Hardcore, Brutalny sex Sex grupowy Autor: xxadulta
I. Prawdziwa historia dziwki Zatrzymanie Luty 1982 roku, stan wojenny. Wychodziłam ze swojego mieszkania na Saskiej Kępie na trening łyżwiarstwa figurowego do Torwaru. Później miałam się spotkać z grupą opozycjonistów. Na ulicy podeszło do mnie dwóch panów. Wyglądali przeciętnie, byli w ciemnych płaszczach i czapkach. Obok stał biały polonez. – SB – odezwał się jeden, pokazując legitymację. – Pani pozwoli z nami. Zostałam wepchnięta do samochodu. Byłam zaskoczona i nie protestowałam. Po chwili ruszyli, bez wyjaśnień. „Rodzice są szanowanymi wykładowcami Uniwersytetu i Politechniki, najlepszych warszawskich uczelni…” – spięta próbowałam pocieszać się w myślach. – „Będzie dobrze.” Studiowałam na trzecim roku SGPiS. Tak wtedy nazywała się SGH. Od połowy grudnia 1981 roku należałam do Niezależnego Zrzeszenia Studentów. NZS było studenckim odpowiednikiem Solidarności i po wprowadzeniu stanu wojennego zostało zdelegalizowane, a część działaczy aresztowano. Na mojej uczelni prowadzona była jednak działalność podziemna. Nie byłam z nikim związana i jako studentka bez wielu obowiązków mogłam kontaktować się z wieloma ludźmi. Odpowiadały mi założenia ideowe tej organizacji. Byłam aktywna i parokrotnie zajmowałam się kurierką. Czasami gościłam u siebie ukrywających się działaczy. Pomagałam im się odstresować, zwykle przy użyciu ust oraz dłoni. Kilka razy spałam wówczas z Jankiem C., jednym z późniejszych ministrów. Oprócz niego miałam i innych kochanków. ...
... Imponowałam im urodą i intelektem. Mój ojciec przywiązywał ogromną wagę do języków obcych i urządzał mi konwersacje. Dzięki niemu sprawnie posługiwałam się angielskim i francuskim. Kilkunastu studentów wiedziało, że mam bibułę, podziemne gazety i książki. Odbierali je ode mnie. Więcej grzechów nie pamiętałam. „Szybko mnie namierzyli… Ciekawe jak?” – myślałam. – „Dobrze, że nie mam ze sobą nic trefnego.” Obaj funkcjonariusze traktowali mnie jak powietrze. Jechaliśmy kilkanaście minut aż zatrzymaliśmy się pod Pałacem Mostowskich, Komendą Stołeczną Milicji Obywatelskiej. Wprowadzili mnie do środka. – Kogo macie? – spytał oficer dyżurny. – Taka poza ewidencją – odpowiedzieli. Bez dalszych pytań ruszyliśmy ciemnym holem, potem schodami zeszliśmy do piwnic. Ciągnął się przede mną długi korytarz z licznymi stalowymi drzwiami. Zostałam wprowadzona do jednego z pomieszczeń. Za biurkiem siedział funkcjonariusz w cywilu, po przeciwnej stronie stał drewniany taboret, na którym mnie posadzili i wyszli. Zrozumiałam, że znalazłam się pokoju przesłuchań. Przesłuchanie Oficer śledczy rozpoczął procedurę. Potwierdził moje imię, nazwisko i wiek, później aczęły się właściwe pytania. – Z kim działasz? Kto się u ciebie zatrzymuje? Gdzie jest drukarnia? Niebieskooki blondyn. Czułam na sobie jego wzrok. Wpatrywał się w piersi i biodra. Wiedziałam, że jestem bardzo atrakcyjną dziewczyną. Miałam dwadzieścia dwa lata, byłam wysportowana i moja figura była idealna. On ...