Urodziny
Data: 31.12.2019,
Kategorie:
przyjaciel,
niespodzianka,
Sex grupowy
Autor: afka
W ten weekend są moje dzieste urodziny. Z tej okazji Mój postanowił zrobić mi mały prezent, wynajął apartament w pewnym dość znanym i ekskluzywnym ośrodku – ciekawe skąd wziął na to kasę? (ale dopóki wydaje tę kasę na mnie, to jest ok.) W każdym razie apartament był całkiem miły, 2 pokoje, łazienka z jacuzzi i prysznicem, w jednym pokoju sypialnia z wielkim okrągłym łożem, w drugim wielka kanapa, barek, fotele, ławo-stolik i z drugiej jego strony wygodna skórzana kanapa. Do tego niezły sprzęt grający, duży TV na ścianie. W komplecie do apartamentu był także pokaźny karnet na zabiegi w hotelowym SPA. Z tej okazji spędziłam tam parę godzin po śniadaniu i parę godzin po obiedzie... Ogólnie poczułam się bosko... Co Mój w tym czasie robił – pojęcia nie mam, z typowo samczą wzgardą odnosił się do różnych zabiegów upiększających i nie dał się namówić na jakiekolwiek zabiegi - posiedział tylko ze mną w saunie i korzystając z tego że byliśmy tam sami zrobił mi masaż tego co tygryski lubią najbardziej (tym razem on był tygryskiem) więc moje piersi, pupa i cipeczka zostały dokładnie wymasowane zarówno rękoma jak i języczkiem. Pozostałymi częściami ciała nieco później zajęli się zawodowi masażyści dziwiąc się nieco, że jestem już taka rozluźniona i zrelaksowana...
Wszystkie te zabiegi dość mnie znużyły, poczułam się nieco śpiąca więc korzystając, że mojego jeszcze nie było w apartamencie walnęłam się na łoże w sypialni i zasnęłam owinięta jedynie ręcznikiem...
Obudziło mnie ...
... lekkie łaskotanie. To Mój postanowił obudzić mnie muskając piórkiem. Leniwie się przeciągnęłam poddając się z przyjemnością pieszczotom. Niestety, gdy zobaczył, że już nie śpię przestał kontynuować te zabiegi, powiedział, że ma w drugim pokoju dla mnie prezent i poprosił abym założyła szpilki i przygotowaną seksowną prześwitującą czarną koronkową koszulkę. Gdy już byłam gotowa, przewiązał mi oczy opaską i poprowadził do drugiego pokoju. W saloniku grała nastrojowa muzyka, czułam woń kadzidełek, otrzymałam kieliszek wina. Posadził mnie w jednym z foteli i zapytał czy mam ochotę coś zjeść. Do wyboru było nieco różnych przysmaków: sery, łosoś z twarożkiem, faszerowane jajka, polędwiczki z kurczaka, winogrona, kiwi, arbuz, granaty itd... taki typowy szwedzki stół na przyjęcia. Cały czas miałam zawiązane oczy a on podawał mi do ust co chwilę inny przysmak. Dwoił się i troił, wszędzie było go pełno, raz z jednej strony raz z drugiej. Nie wiedziałam, że z niego taki zręczny kelner – chociaż kelnerzy nie podają klientom jedzenia prosto do ust... Przy granatach trochę upaprałam twarz sokiem, więc poprosiłam o jakąś serwetkę:
- Przykro mi, o tym nie pomyślałem, ale coś na to poradzimy – i poczułam jak delikatnie językiem zlizał mi sok z lewego policzka, po chwili z prawego. Wyciągnęłam dłoń też upapraną sokiem w lewą stronę, ale on już był z prawej, delikatnie wylizał paluszki... Po dwóch lampkach wino lekko zaczęło szumieć mi w głowie, delikatnie chwycił moją dłoń, polecił wstać i ...