Duet
Data: 04.02.2020,
Kategorie:
Lesbijki
Trans
Pierwszy raz
Autor: pandea
Cześć,
Może na początek kilka słów o mnie. Mam na imię Olga, mam 25 lat, 1,7 metra wzrostu i jakieś 52 kilogramy. Nieźle, co? Lubię moje długie, czarne włosy, zielone oczy, całkiem atletyczne, szczupłe i wygimnastykowane ciało (ach, ten cross-fit!) i cycki w rozmiarze 34C. Pracuję jako sekretarka w agencji nieruchomości, wyrabiam standardowe 40 godzin tygodniowo i imprezuje z dziewczynami w weekendy. Acha, jestem lesbijką i nigdy nie byłam z facetem. Gdybyście pytali, to dziewictwo straciłam za pomocą wibratora matki, jakoś w wieku 15 lat. Zdecydowanie nie pociągają mnie żywe penisy, a tym bardziej to, co jest do nich dołączone. Moje niektóre kumpele heretyczki często mówią mi ile to ja nie tracę, ale zupełnie tego, nomen omen, nie łykam. Choć jak się jednak przekonacie, całkiem niedawno mogła nastąpić mała korekcja moich poglądów. Ale od początku.
Moja ostatnia partnerka mi się znudziła. Sorry, life is a bitch. A właściwie znudziłyśmy się sobą na wzajem. Sex był nawet ok, ale po chwilowym zauroczeniu okazało się, że nie mamy o czym gadać. Trzy tygodnie temu spakowałam swoje graty i się od niej wyprowadziłam. Znajomy dał mi klucze do swojego mieszkania bo jechał za granicę na kilka miesięcy. To dało mi chwilowy spokój od mordęgi szukania nowego lokum. Prze kilka dni gniłam wieczorami w domu nie mając nastroju na spotkania i żale. Netflix, HBO, kanapa i słodycze. To nie był może jakiś mega głęboki związek, ale jak to po każdym rozstaniu człowiek potrzebuje sobie ...
... trochę pomyśleć.
Jednak po tygodniu żałoby postanowiłam wyjść się rozluźnić. Pierwotnie plan był na jakieś babskie spotkanie (laski strasznie cisnęły na pogaduchy) ale ostatecznie stwierdziłam, że to nie jeszcze moment by celebrować z kimś powrót do stanu wolnego. Na szczęście nasze miejsca zapewniają względne bezpieczeństwo a ludzie szanują słowo „nie”. Poza tym był czwartek, więc nie spodziewałam się tłumów. Wyszłam z roboty wcześniej by się ogarnąć ładnie na wieczór. Prysznic, golenie nóg i cipki oraz balsamowanie po kąpieli wprowadziły mnie w miły nastrój delikatnego podniecenia, więc postanowiłam wbić się w coś naprawdę seksi i ruszyć w miasto.
Zdecydowałam się nie zakładać bielizny i założyć jedną z ulubionych, czarnych, krótkich i opinających kiecek (ale nie za krótkich, nie lubię wystawiać mojej misi na pokaz), biały sweterek na guziczki by kontrolować ekspozycje i rajstopy kabaretki. Całość uzupełniły czarne, ażurowe sandałki na niewysokim obcasie. Byłam jedną wielką obietnicą. W doskonałym nastroju wsiadłam w taksówkę i pojechałam do ulubionego LGBT-friendly baru w centrum (z nadzieją, że nie spotkam tam mojej ex). Jadąc czułam coraz bardziej narastające podniecenie, gdy sweterek ocierał się o moje nagie sutki a podmuchy powietrza przez otwarte wpadały między uda i miło owiewały moją właśnie wygoloną cipkę. Głowę coraz bardziej wypełniały niegrzeczne myśli. Taksówkarz ślinił się na mój widok, ignorowałam go z premedytacją. Oblech! Gdy dojechałam byłam już całkiem ...