1. Slumsy. Marta i dyrektor - kolejna wersja III


    Data: 06.02.2020, Autor: Historyczka

    ... to mieszkanie.
    
    "A więc chyba draniu zależy ci na tym, żeby mnie mieć..."
    
    – Hmm... skoro tak pan stawia sprawę...
    
    "No laluniu, mogłabyś mi przynajmniej obiecać, że mi dasz..."
    
    – A czy na pani podziękowanie na pewno mogę liczyć?
    
    „A więc tak stawiasz sprawę?! Jak możesz draniu tak traktować kobietę?! Ale… on rzeczywiście obiecał to mieszkanie… Jedyna taka szansa… Przecież nie mogę dopuścić, żeby ciotka zimą zamarzła…”
    
    – Dobrze… może pan liczyć… – Sama nie wierzyła, że to powiedziała.
    
    "Jak to zabrzmiało? Chyba jednoznacznie... przecież wiadomo, jak on chce, żebym się odwdzięczyła... dając mu dupy..."
    
    Niedługo potem wchodzili oboje po schodach starej kamienicy. Puścił ja przodem. Gdy mijali mieszkańców, ci patrzyli pytająco, ale jakby domyślali się, że dyrektor Ptak przyprowadził sobie cichodajkę na godziny… Krótka kiecka i wydekoltowana bluzka Marty tylko umacniały ich w tym przekonaniu.
    
    – Proszę. I jak się podoba?
    
    Kobieta była zaskoczona. Mieszkanko okazało się całkiem schludne. Utrzymane w stylu babcinym, ale zadbane i nie wymagające najmniejszego remontu. Wręcz wydawało się, że aktualny mieszkaniec na chwilę z niego wyszedł i zaraz powróci. Na ścianie wisiał portret starszej damy, ubranej na ciemno, z niezwykle surowym wyrazem twarzy.
    
    – Kto to jest?
    
    – A to… Barbara. Nawet moja daleka kuzynka. Zmarło się bidulce… No to co? Ja dotrzymałem obietnicy...
    
    Ptak kierował się w stronę dziewczyny. Jego usta wykrzywiły się w lubieżnym uśmiechu, ...
    ... nie pozostawiając złudzeń na co liczy stary urzędnik.
    
    – Panie dyrektorze… a może my umówimy się później… – zaczęła panikować, kurczowo trzymając torebkę i zerkając w stronę drzwi.
    
    – O nie paniusiu! Nawet mowy nie ma, żebyś miała wydostać się z moich łapsk! Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jaką mam na ciebie chrapkę! Narobiłaś mi dzisiaj tą swoją dupeczką, tymi cyckami, niezłego smaka!
    
    Takie słowa, wydyszane tonem zdradzającym tęgie podniecenie, działały na Martę. Z jednej strony była przerażona, z drugiej - chciała trafić w jego "łapska".
    
    "Jeśli mu się nie wyrwę, posiądzie mnie tu bez dwóch zdań..."
    
    – Ach... panie dyrektorze... no, obiecałam, że się panu odwdzięczę... ale przecież nie tak...
    
    Kobieta cofała się, a Ptak, jak w nagonce, nakierowywał ją w stronę łóżka.
    
    – A jak?! - "Myślałaś głupia psito, że obejdzie się bez rozkładania nóżek?!" - Może bombonierka byłaby dowodem wdzięczności???
    
    "No tak... stary drań ma mnie w garści... Prowokowałam go, dawałam się obmacywać. Więc moja obietnica, że się odwdzięczę, była jasna. Pójdę z nim do łóżka... A może spróbować to odwlec?"
    
    – Panie dyrektorze... ma pan rację... może za dużych narobiłam nadziei, to moja wina, przyszłam tak wypindrzona, w takiej mini, nie potrafiłam przerwać pańskich zalotów... Ale może umówimy się później?
    
    Dyrektor nie kwapił się z dialogiem. Pętla nagonki nieubłaganie się zaciskała. Nauczycielka znalazła się daleko od drzwi, zaś niepokojąco blisko łóżka.
    
    "No suczko! Już mam cię w ...
«12...121314...22»