Zwierzenia Prostytutki
Data: 22.02.2020,
Kategorie:
Fetysz
Tabu,
Hardcore,
Autor: hipek3
Mam na imię Pati i jestem prostytutką. Oczywiście nie jest to moje prawdziwe imię. W tym zawodzie wszystko jest anonimowe, bez słów. Nie należę do żadnego sponsora, nie stoję na ulicy pod latarnią, nie pracuję w domu schadzek. Jestem cichodajką. Mieszkam w kamienicy, klientów przyjmuję w własnym mieszkaniu. Dziecko jest w tym czasie gdzie indziej.Więcej opowiadań na Erounion.pl
Wiem, co sobie teraz o mnie pomyślisz. Mam dziecko i jestem kurwą. Cóż, myśl sobie, co chcesz. Chcę ci tylko coś o sobie opowiedzieć.
Sprzedaję się od ponad czterech lat. Zaczęło się, gdy mój ukochany mężulek, a jakże!, puścił się z inną. Skurwiel!... Do dzisiaj mu tego nie zapomniałam, nie wybaczyłam i nigdy nie zapomnę ani nie wybaczę. Tego samego dnia, z nożem w ręce, bo jeszcze gotów byłby mnie uderzyć, wyrzuciłam go z mieszkania. Później całą noc wyłam jak pies. Nie z żalu za tym kurwiarzem, ale z obawy o przyszłość. Zakłady odrzucały wszystkie moje podania o pracę – pracodawcy, patrząc na mnie z niesmakiem, mówili: "Ludzi z pani ulicy nie przyjmujemy, przykro nam". Co to za argument?! Każda rozmowa kończyła się awanturą. Lichy zasiłek ledwo starczał na jedzenie. Mama mieszkała daleko, była schorowana – nie mogła mi już więcej pomagać. Nie chciałam występować z pozwem o alimenty – myślałam, że w efekcie mogliby jeszcze zabrać mi dziecko. Nie wiedziałam, co robić. Niewielką pomocą służył mi mój szwagier, sto razy lepszy od brata. Pracował w niezłej knajpie na Śródmieściu, sporo zarabiał. ...
... Przywoził czasem ciepły obiad i opłacał rachunek za prąd. Razem z Piotrusiem, moim synkiem, mieliśmy przynajmniej co jeść i nie siedzieliśmy po ciemku. Gaz mi odcięli, ale szwagier przywoził w butlach.Więcej opowiadań na Erounion.pl
Któregoś dnia szwagier znowu przyniósł jedzenie. Rozsiadł się na krześle w kuchni. Czułam jak mnie obserwował, gdy szykowałam herbatę. Poczułam się zakłopotana. Spojrzałam przez ramię w jego stronę. On wtedy powiedział: "Zawsze mogę dać ci więcej, ale... nic za nic". Rzucił na stół dwieście złotych i wymownie ścisnął się za krocze. Odwróciłam się w stronę kredensu. Przestałam myśleć. Sprawdziłam, czy Piotruś śpi i uklękłam przy szwagrze. Rozpięłam mu spodnie... Reszty możecie się domyślić. Czułam się strasznie, ale... Zawsze jest jakieś "ale", prawda?... Nie miałam wyjścia. Nie miałam też skrupułów – w końcu mój mąż nie miał, kiedy rżnął jakąś swoją "koleżankę z pracy". Robiąc loda szwagrowi, myślałam tylko o Piotrusiu. Po wszystkim, kiedy już poszedł, przez kwadrans wymiotowałam w kiblu. Czułam do siebie obrzydzenie.Więcej opowiadań na Erounion.pl. Widok pałaszującego obiad synka nieco podniósł mnie na duchu. Pomyślałam, że dla niego jestem w stanie zrobić wszystko.
Szwagier pojawił się dopiero kilka dni później. Jego wizyta skończyła się tym samym, co poprzednia. Na odchodnym rzucił, że mógłby mi podsyłać jeszcze innych. "Przemyśl to", powiedział i wyszedł. Zjawił się ponownie dwa dni później. Zgodziłam się na jego propozycję. Było mi wszystko ...