Zwierzenia Prostytutki
Data: 22.02.2020,
Kategorie:
Fetysz
Tabu,
Hardcore,
Autor: hipek3
... jedno. Tym razem szwagier przejął inicjatywę. Zaniósł mnie do pokoju i położył na wersalce. Zaczął się rozbierać. Nie pozostało mi nic innego. Czułam ogromny wstyd. Nie chciałam na niego patrzeć. On jednak podniósł mój wzrok na siebie i uśmiechnął się. Nie dałam rady odwzajemnić tego gestu sympatii. Ułożyłam się w dogodnej dla niego pozycji i zamknęłam oczy. Nagle usłyszałam jakiś szelest. Uchyliłam powieki i zobaczyłam jak zakłada sobie prezerwatywę. "Przecież nie chcemy wpadki, prawda?", walnął szelmowski uśmiech. "Jakiś ty, kurwa, zapobiegawczy", pomyślałam i ponownie zamknęłam oczy. Szwagier przystąpił do dzieła.Więcej opowiadań na Erounion.pl.
Pierwszy oblech, którego przyszło mi obsłużyć, był kucharzem w knajpie, w której pracował szwagier. Był tak gruby, że zmęczył się zanim wlazł do mnie do mieszkania. Skończyło się tylko na "francuskiej". Po jego wyjściu przypomniały mi się słowa szwagra, te o wpadce. Wyszłam z mieszkania i udałam się do kiosku, ale nie do tego przy mojej kamienicy. Przeszłam ze trzy przystanki autobusowe. Nie chciałam, żeby ktokolwiek nabrał wobec mnie jakichś podejrzeń. Wykupiłam chyba wszystkie kondomy, jakie kioskarz miał na stanie. Musiałam mieć w domu zapas dla własnego bezpieczeństwa. Napaleni faceci rzadko myślą o czymś tak przyziemnym. Kolejni "klienci" pojawiali się regularnie.
Przyjmowałam ich, dawałam, czego chcieli, oni płacili. Wszyscy byli zadowoleni. Szwagier – skurwiel nie gorszy niż brat – był moim "przewodnikiem". Pieprzony ...
... zboczeniec najpierw sam próbował na mnie różne obrzydlistwa, żebym potem, jak to mówił, "mogła zarobić jeszcze więcej". Poznałam chyba wszystkie rodzaje seksu, ale najgorszym doświadczeniem był dla mnie "anal". Poużywał sobie wtedy, nie powiem. Po kilku miesiącach jego żona dowiedziała się o wszystkim. Załamała się. Całe szczęście nie rozpowiedziała rodzinie, czym się zajmuję. Ale, jak to mówią, kłamstwo ma krótkie nogi, a prawda zawsze wychodzi na wierzch. W ciągu roku wszyscy moi bliscy i tak odwrócili się ode mnie. Miałam to gdzieś. Ważne, że miałam pieniądze. Reszta przestała mnie obchodzić.
Sąsiedzi w końcu domyślili się mojej profesji. Zaczęły się skargi, ale nie mieli dowodów. Administracja za każdym razem oddalała pisma. Byłam ostrożna. Któregoś dnia jeden z sąsiadów, dziadek przed sześćdziesiątką, sam zechciał zaznać uciechy. Spławiłam go, urządzając przy tym hałas na całą kamienicę i zapewniając sobie odrobinę spokoju. To mogła być prowokacja. Nie mogłam ryzykować.
Po jakimś czasie zaczęły się infekcje narządów rodnych. Umówiłam się u państwowego ginekologa. Stara baba, gdy tylko obejrzała mnie rozkraczoną na tym cholernym fotelu, zrobiła taką minę, jakby miała za chwilę zwymiotować. Chyba się domyśliła. Zapisała mi jakieś maści, globulki. Nic nie pomogło. Wreszcie po jakimś czasie choroba się uspokoiła. Nawroty były, to normalne, ale przestałam zwracać na nie uwagę. Uodporniłam się, zwłaszcza psychicznie.
Interes kwitnął. Zarabiałam coraz więcej, czasami ...