Sara i Samanta Cz. 2
Data: 27.02.2020,
Autor: Philips123
Sara i Samanta Cz. 2
Karol obudził się, ale jeszcze nie otwierał oczu. Pod ciepłą kołdrą w wygodnym łóżku było mu błogo i nie chciał żeby ta rozkoszna chwila się skończyła. Czuł słodki zapach perfum dziewczyny, chociaż czuł że nie są już tak intensywne jak wczoraj wieczorem.
Przesunął dłonią po łóżku by sprawdzić, czy Sara także już nie spała.
Ku jego zdziwieniu nikogo oprócz niego w łóżku nie było. Otworzył oczy i zaczął się rozglądać po pokoju. Nadal tam nikogo nie było. Wstał i ubrał swoje rzeczy, które wisiały na krześle.
Bardzo tego nie lubił zakładać wczorajszych ubrań, zazwyczaj miał przez to zepsuty cały dzień.
Wyszedł z pokoju i rozejrzał się po korytarzu, nikogo nie zauważył. W pierwszej chwili chciał wziąć buty i kurtkę i zniknąć jak kamfora. Jednak coś mu nie pozwoliło tego zrobić.
Wiedział, że kiedy wróci do swojego pokoju to nikogo tam nie będzie, a On będzie ciągle myślał o wczorajszym rozstaniu ze swoją dziewczyną. A Sara wydawała mu się bardzo pociągająca i nie chciał, żeby ich znajomość skończyła się na tej jednej nocy. Wziął głęboki wdech i odwrócił się, ruszył w stronę łazienki. Po prawej od toalety, za uchylonymi drzwiami zobaczył jakiś ruch.
Otworzył drzwi i wszedł do niedużej kuchni, po której kręciła się Sara.
Spojrzał na nią, była ubrana w czarny szlafrok i właśnie zalewała kubek z kawą.
Kiedy się odwróciła, wreszcie go zauważyła. Po jej wyrazie twarzy można było stwierdzić spore zdziwienie, ale nie dała tego po sobie ...
... poznać.
- Dzień dobry, chcesz kawy? - spytała.
- Jasne, poproszę.
Dziewczyna wyjęła drugi kubek i szybko zaparzyła w nim ciemny napój, po czym oba kubki położyła na stoliku i zasiadła na krześle.
- Jak się spało? - mówiąc to uśmiechnęła się kpiarsko.
Karol także usiadł na krześle, naprzeciw Sary. Chwilę patrzył na nią i nie wiedział co ma powiedzieć. W końcu się zdecydował spytać.
- Czy dla ciebie ta nasza wspólna noc… czy ona coś dla ciebie znaczyła? - mówił Karol długo i przeciągle, a słowa sprawiały mu trudność.
- Co rozumiesz przez „naszą wspólną noc”? - spytała dziewczyna z lekkim uśmiechem.
- Sara, chodzi mi o to, czy to co robiliśmy razem wczoraj coś dla ciebie znaczyło, czy to był tylko jednorazowy numerek? - dopytywał chłopak, zakłopotany i sfrustrowany.
Dziewczynie zabłyszczały oczy i jej twarz znowu ozdobił wyraz autentycznego zdziwienia.
Jednak po chwili jakby coś zrozumiała i uśmiechnęła się do niego rozkosznie.
- No wieeesz, sama nie wieeeem. - mówiła słodkim głosikiem, a pod stołem położyła nagą stopę na jego nodze. - Trudno się tak od razu zdecydować. Musimy poczekać jak to się rozwinie.
- Jasne, znaczy wiadomo, nie oczekuję deklaracji, ale wiesz. Może byśmy się jeszcze kiedyś spotkali? - mówił Karol, czując że od sunącej po jego nodze stópce dziewczyny, w jego bokserkach robi się ciasno.
- Może dzisiaj? Wybieram się na imprezę z koleżankami. Może ty weźmiesz swoich kolegów i pójdziemy większą ekipą? Hmmm? - znów się ...