1. Garsoniera - Alina, cz 1.


    Data: 10.05.2020, Kategorie: Inne, Autor: Tomnick

    ... innych. Uśmiechała się do mnie. Kłaniałem się z kamiennym wyrazem twarzy i szedłem w swoją stronę. Co wieczór pukała do moich drzwi, a ja przezornie konsekwentnie milczałem. Już nie waliła, ani nie kopała. Ostatniego dnia wspólnej pracy, kiedy mijaliśmy się, szepnęła:
    
    – Przepraszam. Wszystko jest OK. Zapomnij o sprawie. Musimy porozmawiać. – Poszła, nie oglądając się. Stałem jak wryty. Obejrzałem się za nią osłupiały i wróciłem do swoich spraw. Nie potrafiłem skupić się. Chyba poczułem się nieco lepiej. Potem znacznie lepiej. Jeszcze później chciałem z nią porozmawiać, bo wierzyłem, że wycofała swoje zarzuty. Jednak sprawy potoczyły się inaczej.
    
    *
    
    Wieczorem siedzieliśmy całym zespołem na pożegnalnej kolacji przed powrotem do centrali, więc nie było okazji do rozmowy i chyba to mi najbardziej odpowiadało. Jutro, późnym popołudniem miało być tylko finalne sprawozdanie i kolacja tylko z naszym szefem, więc większość pracowników wcześniej wyjeżdżała. Poza szefem zostawał asystent (jasne, wazelina sam nie odczepi się od dupy...) i kierownicy zespołów do komentowania sprawozdania: prawo, ekonomia i zarządzanie.
    
    W zespole liczebnie przeważały kobiety, więc siedziałem między dwiema i miałem obowiązek obie obdarzać swoim wątpliwym urokiem osobistym. Na przeciwko nas siedziały dwie współpracowniczki, różnica wieku między nimi wynosiła przynajmniej 20 lat, więc i te wypadało uwzględniać w naszych konwersacjach. Zwłaszcza, że naprzeciwko, obok wspomnianej dwójki, siedział ...
    ... asystent szefa i prawił mu komplementy. Ten rodzaj ludzi ma określoną nazwę, ale asystent i bez wazeliny potrafiłby wszystko sobie załatwić. Taki był nachalny i niezatapialny. Słyszałem, że ludzkie mendy tak mają. W rezultacie, mimo marnych efektów pracy, facet spokojnie funkcjonował u boku szefa i to z pensją, której mu zwyczajnie zazdrościliśmy. Wysokość zarobków każdego jest tajna, ale... Sami wiecie.
    
    Dopiero po kilku latach ten układ uległ gwałtownej zmianie.
    
    Po kolacji cztery miłe panie, moje sąsiadki przy stole, zarządziły długi spacer, na który zaprosiły tylko mnie! Bez możliwości odmówienia. Miłe panie, bo różnica wieku i doświadczenia nie stanowiły kłopotu w trakcie rozmowy. Wszyscy odnoszą się do siebie z szacunkiem. Kolacja i spacer to dla nas rzadkie, przyjemne chwile, kiedy staramy się nie patrzeć na siebie przez pryzmat obowiązków zawodowych. Miłe dla mnie, bo przyjemnie oglądać zadbane kobiety w różnym wieku, elegancko ubrane, w szpilkach, pachnące perfumami. A miałem co oglądać. Naprawdę przyjemny widok... Zgrabne pupy, kusząco poruszające się biodra, spore biusty, dość odważne dekolty, stroje podkreślające figury bądź tuszujące nadmiar kilogramów.
    
    Gdybym wtedy był tylko nieco odważniejszy! Ze zwieszoną głową, zatopiony w swoich kłopotach, szedłem za tym czteroosobowym tłumkiem, czasami za dwiema parami, aż w końcu zlitowały się i zabrały mnie do drugiej pary, potem do pierwszej. A potem szliśmy środkiem jakiejś bocznej ulicy w pięcioro, z „rodzynkiem” w ...
«12...4567»