-
Uklad, cz. 2.
Data: 13.05.2020, Kategorie: Zdrada Autor: Tomnick
... od śluzu. Wyczuwałam nierówności. Miałam ochotę wyrwać go z pochwy i zassać! I pogryźć! Rżnął mnie w równym tempie. Uderzenia czasami były mocniejsze. Wtedy zaciskałam usta, żeby nie krzyknąć z rozkoszy. Przy tej grubości penisa każdy ruch, nawet najdrobniejszy, odczuwałam bardzo mocno. Starałam się cicho stękać, aż w pewnym momencie Stefan uniósł moją nogę. Zagryzłam wargi, czując jak penis zmienia ustawienie w pochwie. Ten ucisk... Byłam oszołomiona. Usłyszałam, że na podłogę spadł mój klapek. Z podniecenia zaciskałam palce stopy. – Kochanie, dołącz do nas – usłyszałam, jak zaprasza żonę. Ton jego głosu zdradzał duże podniecenie. Również położyła się na boku jak do pozycji „69”, więc nagle miałam przed oczyma jej pochwę. Przylgnęła do mnie i ocierając się, na całym moim ciele roztarła spermę. Chwilę później jej język masował mi łechtaczkę. Stęknęłam. Przymknęłam oczy i oddałam się rozkoszy. Dzięki języczkowi i penisowi miałam jeszcze jeden mały orgazm. Nie krzyczałam, nie szamotałam się, ale miałam. – Resztki wytrysku zostawiłem tobie – uśmiechnął się Stefan, kiedy wyszedł ze mnie. – Nie byłem w stanie ponownie wytrysnąć, ale strzeliłem tym, co od razu nie wyciekło. Jeżeli chcesz, Renia wyliże ją z ciebie. Nie chciałam. # – Może wyruchamy Jolkę jej szpileczkami? – Renata rzuciła pomysłem, wodząc szpilką klapka po mojej łechtaczce. Z każdym ruchem ucisk powiększał się. Oczy przymknęłam, bo pieszczota była nieoczekiwana i intrygująca. Mimo przeżytej ...
... rozkoszy, ciało nadal było gotowe na przyjęcie kolejnych podniet. Zaskakiwałam samą siebie. – Innym razem – uśmiechnął się mąż. – Dzisiaj sporo już przeżyła. Odłóż je. Renia teraz klęczała obok tapczanu i gorliwie zlizywała spermę z mojego sutka. Jakby chciała przypodobać się mężowi. Ja byłam oszołomiona i podniecona pieszczotą, zaciskałam uda. Stefan nie zwracał na nas uwagi, zamyślony bawił się moją łechtaczką. Nie potrafiłam zignorować jego dotyku, leżałam, napinając mięśnie, zagryzałam wargi, zaciskałam oczy, prawie szarpałam pościel. – Jolka, chciałbym żebyś jutro po śniadaniu, powiedzmy, punktualnie o 10.00, urządziła nam pokaz: siedzisz na balkonie i bawisz się cipką. Aż dojdziesz. – Słucham?! – aż podniosłam głos. Gwałtownie odwróciłam się do niego. Wiedziałam, jaki ma argument, ale mimo to musiałam zaprotestować. – Nie bój się. Tylko dla wtajemniczonych – w uspokajającym geście podniósł dłoń. – Dzisiaj tak ładnie się bawiłaś... – uśmiechem chciał wzmocnić wagę komplementu. – Chciałbym, żebyś powtórzyła ten pokaz. Inne mogłyby uczyć się od ciebie. – Mój mąż będzie na miejscu – uśmiechnęłam się bezradnie, dając do zrozumienia, że nie przewidział podstawowego kłopotu. – Nie będzie – w odpowiedzi obdarzył mnie delikatnym uśmiechem. – Dlaczego? – już nie uśmiechałam się. – Nie wiesz? Dziwne... – udawał zaskoczonego. – Wczoraj umówił się z tutejszym wędkarzem i płyną łódką kilka kilometrów dalej. On wypożycza Jurkowi wędkę, a Jurek płaci za paliwo. ...