Księżniczka.
Data: 15.05.2020,
Autor: Baron19
- Więc mówisz, żeś jest księżniczką? - zapytał tłusty oberżysta młodą niewiastę rasy elfów, przy okazji polerując blat, tak czy inaczej, brudną ścierką.
- Tak! Nazywam się Lindrae, córka króla Donarana... chyba wiesz kto to, prawda? - powiedziała słodkim głosikiem księżniczka. Zamrugała swoimi wielkimi, zielonymi oczami i wskazała na dwóch, zakutych w zbroje mężczyzn za sobą - to jest moja eskorta, sir Cithor Blask Świtu i sir Lothlos Szybki.
- A juści, że znam, panienko! Czemu miałbym nie znać? Powiedź mi. - karczmarz nachylił się oblizując swoje wargi - co taka dama robi tak daleko od swojego elfickiego dworu?
- Oh! Podróżuje, panie oberżysto! Jako przyszła następczyni tronu muszę poznać świat i nauczyć się jak przetrwać, prawda? - zatrzepotała dziewczyna, dwóch rycerzy nadal stało w milczeniu
- No, taak... przecież to oczywiste! Czego oczekujesz od mojej skromnej osoby, pani? - rzekł oberżysta, mierząc wygłodniałym wzrokiem krągłości skrywane pod skórzaną tuniką.
- Proszę Cię o jedzenie i pokój na piętrze. Dla mnie i dla moich walecznych rycerzy! - uśmiechnęła się słodko Lindrae.
- To będzie kosztować, a w pokojach nie ma już miejsc... jak sądzę Twój bogaty ojczulek wręczył Ci mieszek pełen brzęczących monet, hm? - tłuścioch nie krył się i nadal patrzył się na "skarby" elfki, czego ona zdawała się nie zauważać, w przeciwieństwie do Cithora i Lothlosa.
- Noo, właściwie... miałam nauczyć się radzić sobie sama, nie mam zbyt wiele. - dziewczyna postukała ...
... palcami po blacie. - nie da się z tym nic zrobić, panie?
- Widzisz, ja jako prosty człowiek - zaczął karczmarz - nie mogę dawać dóbr za śliczne oczka. W tym świecie liczą się tylko pieniądze, to pierwsza lekcja.
- Niech to! Czyli czeka mnie kolejna noc spędzona na twardej ziemi? Jeszcze zapowiada się na ulewę! - zakrzyknęła elfka.
- Może będę w stanie coś z tym zrobić, księżniczko. - uśmiechnął się szeroko grubas odsłaniając szczerby w uzębieniu - chodź za mną. Tylko niech Ci Twoi elfi przyjaciele zostaną tutaj.
- Sir Cithorze, sir Lothlosie. Zostańcie tutaj, zaraz wrócę. - machnęła ręka w ich stronę Lindrae.
- Moja pani! Twój ojciec kazał nam nie oddalać się od Ciebie nawet na metr. - zakrzyknął Cithor. - nie ufamy temu człowiekowi, może zrobić Ci krzywdę!
- Jeśli zrobi mi krzywdę, potnijcie go swoim orężem. Rozkazuje Wam tutaj zostać. - nie oczekując na odpowiedź, dziewczyna ruszyła za karczmarzem.
- No, jesteśmy sami. - powiedział oberżysta, gdy wraz z księżniczką znaleźli się w składziku zapasów. - moja żona od długich lat nie daje mi ukojenia w swoich ramionach. Klęknij, dziecko.
- Ale... - zaczęła niepewnie dziewczyna.
- Cicho, cicho! Chcesz tą noc spędzić w cieplutkiej pierzynie? - gdy elfia piękność pokiwała głową, tłuścioch dopowiedział - więc klęknij.
Lindrae uklęknęła układając swoje smukłe i delikatne dłonie na kolanach. Rozejrzała się po pomieszczeniu w którym cały czas unosił się zapach jedzenia i przypraw. Karczmarz podszedł do niej ...