1. Arystokrata (II)


    Data: 13.06.2019, Kategorie: Brutalny sex BDSM Geje Autor: violett

    ... satysfakcji, nie dać skurwielowi…”
    
    W końcu zsunął niewolnika trochę niżej i uniósł biodra do góry. Teraz Drugi musiał stanąć na palcach, a to było dodatkową torturą. Ponownie nie udało mu się zdusić w sobie jęku, gdy porażający i zniewalający atak bólu przestrzelił krocze i klatkę piersiową. Pchnięcia stawały się mocniejsze i głębsze, Rays na przemian to zwalniał, to przyspieszał, przez co pieczenie i ból odbytu tylko rosły, były coraz bardziej odczuwalne. Robert za pomocą potężnego penisa poruszał się w nim, całkowicie skoncentrowany na swojej przyjemności. Niewolnik mógł tylko zamknąć oczy i zacisnąć zęby, starając się odpłynąć od tego poniżenia… Pchnięcie, pchnięcie, ból, jęk rozkoszy i zdławiony skowyt; pchnięcie, pchnięcie, ból, jęk rozkoszy, jeszcze większy ból… i zdławiony skowyt! I znów, i znów, i tak bez końca… Nie pierwszy raz gwałcił go w ten sposób, ale ciągle nie mógł się przyzwyczaić do tego koszmarnego cierpienia. Zawsze tak samo przeżywał upodlenie.
    
    Wreszcie ulga! Członek wysunął się z niego! Rays rozchylił mu pośladki i zostawiając krwawą rysę, paznokciem przejechał wzdłuż rowka w dół, do samych jąder, które ujął w dłoń i bezlitośnie ścisnął. Odruch bezwarunkowy poderwał Drugiego do góry, ale cios w potylicę ułożył ponownie na biurku.
    
    Niewolnemu zabrakło tchu, a pod zamkniętymi powiekami tańczyły miliony gwiazd. Robert chwycił go za kark, przycisnął dłonią twarz do chłodnego drewna tak mocno, że osobistemu zdawało się, że zaraz zmiażdży kość ...
    ... policzkową. Na zwieracze spadło trochę śliny. Spiął się w odruchu obronnym przed kolejnym bolesnym wtargnięciem, ale tym razem pan wszedł w niego powoli, z namaszczeniem, delektując się zadawanym cierpieniem. Wyślizgnął się z niego jeszcze raz, aby spuścić ślinę na czubek lśniącej, nagiej żołędzi. Ta odrobina nawilżenia tylko przez moment przyniosła ulgę. Później każde następne wejście olbrzymiego członka wywoływało potworne pieczenie, chociaż i tak nie było w stanie przyćmić bólu torturowanych genitaliów.
    
    Rays przyspieszył ruchy, rżnął niewolnika szybko i energicznie, a jego jądra rytmicznie uderzały w wypięte pośladki. Posuwał go, jak bezwolną lalkę. Zmęczone staniem na palcach stopy odmawiały posłuszeństwa; kości miednicy miarowo obijały się o mebel i bolały niemiłosiernie. Przeczuwał, że długo już tak nie wytrzyma, nie da rady; że jeszcze chwila i zacznie krzyczeć.
    
    Robert wyżywał się na nim i karał z perwersyjnie sadystyczną przyjemnością za wszystko, co dzisiaj go spotkało. Przy siostrze powstrzymywał swą gwałtowną naturę, więc teraz musiał odreagowywać stres i upokorzenie, którego doświadczył, w jedyny znany mu sposób – zadając komuś ból.
    
    I kiedy Drugi myślał, że to już się nigdy nie skończy, Robert zaczął dochodzić, głośno sapiąc i pojękując. Jasnowłosy zastygł w oczekiwaniu; jeszcze tylko jedno pchnięcie, i jeszcze jedno… i jeszcze jedno… i wyskoczył z niego… Jednym szarpnięciem ściągnął go z biurka i rzucił na kolana.
    
    – Lubisz to, prawda? – wyszeptał drżącym, ...
«12...111213...»