Od czasu do czasu
Data: 28.05.2020,
Autor: gemma
... Dziewczyna nie protestując, oddała mi napój i opadła na kanapę, opierając się o moje ramię.
- Wiesz, że cię kocham. - powiedziała na powrót słodkim głosem.
Wyszliśmy z taksówki, która zaparkowała przed jednym z odnowionych w ostatnim czasie budynków, dość niebezpiecznej warszawskiej dzielnicy. Dawno tu nie byłem. Otworzyła drzwi kluczem i ruszyła przodem. Lekko się już zataczała, ale wciąż szła o własnych siłach, bez większych problemów. Nacisnęła guzik przywołujący windę, drzwi otworzyły się od razu. Wszedłem za nią, wcisnęła dziewiątkę. Metalowe skrzydła zatrzasnęły się i ruszyliśmy.
Od razu do mnie przywarła. Dłońmi złapała moją szyję i przycisnęła do niej gorące wargi. Poczułem wilgoć. Zaczęła pieścić moją skórę językiem, zostawiając po sobie mokry ślad. Zimne palce schodziły coraz bardziej w dół, subtelnie rozpinając kolejne guziki i wkradając się pod materiał koszuli. Przebiegł mnie dreszcz. Mocno chwyciła mojego sutka, a ja stęknąłem. Drzwi windy się otworzyły.
Wpuściła mnie do mieszkania. Właściwie było to bardziej coś na wzór loftu. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, jak to utrzymywała, powierzchnia była ogromna. Rozejrzałem się po wnętrzu — niewiele się zmieniło. Na kuchennym blacie leżały porozwalane butelki, po napojach o różnej zawartości alkoholu. W salonie, obok żółtej kanapy, na podłodze piętrzyły się magazyny modowe i papierowe kubki po kawie. Ściany zdobiły zdjęcia oraz obrazy, chyba jej autorstwa — prawdopodobnie jeszcze z okresu, zanim się tak ...
... stoczyła. Wnętrze wypełniał zapach dymu papierosowego i jej owocowej mgiełki do ciała.
- Będziesz tak stał? - uśmiechnęła się do mnie, majstrując przy ramiączkach sukienki. Po chwili materiał opadł. Stała przede mną w jasnoróżowej, lekko połyskującej, koronkowej bieliźnie. Miękki, półprzeźroczysty stanik, opinał drobne piersi, ukazując subtelnie małe sutki. Schudła, od naszego poprzedniego spotkania. Kości mostka zaczęły przebijać przez skórę, ramię mógłbym objąć jedną dłonią. Była taka drobna i bezbronna. Cholera, dlaczego to mnie podniecało?
Postawiła na stole dwie szklanki i zaczęła grzebać w szafkach w poszukiwaniu pełnych butelek, a ja tylko patrzyłem na jej ciało, oparty o blat. Znalazła. Nalała nam po równo, do połowy i podała mi naczynie. Pociągnąłem łyk, zapiekło gardło. Kurwa, jeszcze nigdy nie byliśmy tu trzeźwi. Staliśmy chwilę, jedynie patrząc na siebie. Miała ładne oczy, w kolorze podchodzącym pod turkus. Przybliżyła się do mnie. Dotknęła półnagim ciałem, stykając się ze skórą klatki piersiowej. Ja rozpalony, ona chłodna… Aż dreszcze mnie przeszły. Czułem rosnącą erekcję. Napierała coraz mocniej, rękami sięgnęła gdzieś za mnie. Między nami nie było już wolnej przestrzeni. Miękkie włosy łaskotały szyję, siłą wciskała mnie w blat, mój oddech przyspieszył. I wtedy... Odsunęła się. Nie wierzę, że naprawdę to zrobiła. Z figlarnym uśmiechem na twarzy zamachała mi paczką papierosów przed nosem, chwyciła dłoń i pociągnęła za sobą do łazienki.
Puściła wodę, wanna ...