Letnia noc
Data: 02.06.2020,
Kategorie:
Hardcore,
Autor: sersis
Był późny, letni wieczór, a właściwie wczesna noc. Pub niemal opustoszał. On siedział na swoim ulubionym miejscu, sączył ukochane cuba libre i obserwował żaglówki w porcie jachtowym. Na plaży siedziało kilka grupek korzystając z pogody. Ktoś gdzieś grał na gitarze. Ot leniwy, wakacyjny czas.
Dopiero po chwili zorientował się, że już nie jest sam przy stoliku. Usiadła na przeciw niego z piwem dopitym do połowy. Nie miał pojęcia, jak długo tu siedziała.
- Przepraszam, ale ten stolik jest zajęty. - nie miał ochoty na rozmowy. Szczególnie z podpitymi laskami.
- Widzę. Jednak znudziło mi się czekanie na twoje wyjście. - ta bezpośredniość nieco zbiła go z tropu. Wzruszył tylko ramionami i dalej obserwował jachty. Jeśli ją zignoruje, może sobie pójdzie.
Nie poszła.
- Chciałbyś się przejść? - zapytała. Miała coś w głosie. Na pewno nie piwo. Brzmiała na całkiem trzeźwą. Jednak zirytował go jej tupet. Postanowił nie reagować.
- Wiesz, to niegrzeczne tak ignorować rozmówcę.
- Niegrzeczne to jest takie zaczepianie obcej osoby. Jakbym chciał z kimś pogadać, to bym zaprosił kogoś znajomego.
- To się poznajmy.
- Nie mam ochoty. Proszę sobie iść.
W tym momencie zabrzmiał dzwon oznaczający, że pub zostaje zamknięty i klienci proszeni są do wyjścia.
Spojrzał na niedopity drink, ciężko westchnął, dopił jednym łykiem i ruszył w stronę drzwi. Po drodze podziękował jeszcze barmanowi i wyszedł.
Szła za nim. Irytowało go to potwornie. Przechodzili właśnie ...
... zadrzewionym fragmentem bulwaru. Nie było tu latarni, więc widoczność też była słaba.
Może to alkohol, a może wrodzona złośliwość. Postanowił ją nastraszyć. Schował się za drzewem i czekał. Nie słyszał jej kroków, bo tutaj ścieżka była dopiero w budowie i leżała jedynie ubita ziemia.
Tego jednak się nie spodziewał.
Nagle coś zimnego oplotło mu nadgarstek. Kilka sekund później był przykuty kajdankami do drzewa. Ręce miał z tyłu, więc widział wszystko przed sobą. A widział ją. Stała tak z rękoma założonymi na piersi i uśmiechała się złośliwie.
- Chciałeś być łowcą, jednak stałeś się zwierzyną. Nie lubię jak się mnie ignoruje. Teraz jednak nie masz jak uciec, więc pogadamy.
- Mogę zacząć się drzeć. Zaraz obok jest sąd garnizonowy. Tam zawsze jest jakiś wartownik. Jak nie on to policja będzie tu za chwilę.
I znów się nie spodziewał. Wyciągnęła z torebki odznakę, a jemu szczęka opadła.
- To jakaś pomyłka. Jestem o coś oskarżony? Poszukiwany? To niemożliwe!
- Oj daj spokój. - zaśmiała się - Chciałam pogadać a ty mnie ignorowałeś. Nie lubię tego. Masz więc nauczkę. Choć teraz kręcisz mnie jeszcze bardziej, gdy jesteś taki bezbronny.
- C...Co?
- Słucham się mówi. Mama nie uczyła? Postawmy sprawę jasno. Mam na ciebie ochotę. Chciałam zagadać i załatwić to w miły sposób. Jednak ty zachowałeś się jak burak. Prawdę mówiąc, nawet lepiej wyszło. Mam tylko jedno pytanie, od którego zależy twój dalszy los. Chcesz mnie?
Był jak w jakimś śnie. Nie wiedział, co się ...