1. Pierwsza chłosta


    Data: 13.06.2020, Kategorie: BDSM Fetysz Pierwszy raz Autor: eksperyment

    ... uderzała bokiem. Wzdychałem i jęczałem, prosząc by biła mocno!
    
    „To najlepsze chwile” – myślałem, kiedy poprawiała pas w dłoni. – „Lepiej, kiedy jest mocniej… Lepiej, kiedy tnie. To jakiś absurd, nie wierzę w to!”
    
    Po kilkunastu razach przerwała.
    
    – Chcę jeszcze – jęknąłem.
    
    – Wystarczy już – rzekła stanowczo. – Zmęczyłam się.
    
    Całe ciało paliło mnie ostrym bólem. Przepełniała mnie euforia i żal, że koniec przyszedł tak szybko.
    
    „Chciałbym więcej i więcej... Szok, że taki jestem!”
    
    Przekręciłem się tak, aby leżeć na zbitych plecach. Żona położyła się obok mnie. Była czerwona na twarzy od wysiłku i emocji.
    
    Chciałem podzielić się z nią swoim stanem, lecz nie mogłem zebrać słów. Miałem ogromną ochotę śmiać się. Najpierw powstrzymywałem to i jedynie szczerzyłem zęby w niemym wyrazie radości. Później wybuchnąłem niepohamowanym śmiechem i śmiałem się do łez. Miałem dość, ale nie mogłem przestać. Trwało to kilkanaście minut.
    
    – Bosko było – w końcu wyjęczałem z trudem. – Po moim ciele rozlewa się takie… magiczne ciepło. Ogarnia mnie całego.
    
    Znów na zmianę śmiałem się i jęczałem. Endorfiny uwolniły się do mózgu wypełniając mnie szczęściem. Było mi tak cudownie, jakbym właśnie przeżywał najlepszą chwilę życia!
    
    Nie wierzyłem, że można zaznać smaku raju od chłosty! Było mi trudno pogodzić się z faktem, że wszystko co dobre i nas otacza, nie jest w stanie dać takiej rozkoszy. Czułem też satysfakcję, że odnalazłem właśnie brakujący kawałek siebie. Jakaś ...
    ... nieznana mi okoliczność tak mnie ukształtowała, że odpowiedni ból daje mi ekstazę!
    
    Mój stan tak przekraczał standardy, że jawił się jak ostentacyjny, nadmierny zbytek! Oto przycwaniakowałem trochę i po kilkunastu minutach dostałem coś, o czym inni mogą jedynie pomarzyć. Czułem jak usta same wyginają się, aby emanować moją radością. Niemal zawstydzało mnie to i starałem się odrobinę wyprostować je, aby nie przesadzić z ekspresją.
    
    „Wyglądam jak wesoły idiota!” – czerwieniłem się, ale nie ze wstydu, bo bawiła mnie ta myśl.
    
    – To takie proste i łatwe, lecz odkryłem to dopiero dzisiaj – zacząłem mówić, przerywając słowa chichotem. – Mogłem to robić od dawna, gdybym tylko wiedział... Miałem to na wyciągnięcie ręki, a nie korzystałem. Dowiedziałem się po tylu latach. Ale lepiej późno niż wcale.
    
    Później ogarnęło mnie wzruszenie. Poczułem, jak mój nos staje się pełny. Pod zamknięte powieki napłynęły łzy. Kiedy otworzyłem oczy, rozlały się zaskakując mnie swoją ilością. Zacząłem najpierw cicho łkać, wreszcie zwyczajnie płakać. Jednak był to niezwykle uzdrawiający i kojący płacz. Balsam dla ciała i duszy. I chociaż czara szczęścia przelała się, szczęście wciąż wypełniało mnie całkowicie, jakby cały czas pączkowało w miejscach niedawnych razów.
    
    – Czuję się absolutnie wyjątkowo – rzekłem szlochając. – Nie potrafię ci oddać, jak bardzo jest mi cudownie w tej chwili. Moja dusza jest na najlepszym haju, całe moje ciało drży z rozkoszy!
    
    – Widzę właśnie – rzekła troskliwie. – Płacz ...