Transakcja 5
Data: 24.08.2020,
Kategorie:
BDSM
Autor: Paulina, transseksualna masochis
To opowiadanie jest czystą moją fantazją i nigdy nic takiego miejsca nie miało.
Jestem dojrzałym i przeciętnym mężczyznom, a do tej pory pracowałem i mieszkałem w dużym mieście w Polsce, w Poznaniu. Tamto życie jednak bezpowrotnie minęło. Mam wymazaną pamięć, więc nie pamiętam mojego poprzedniego imienia, a teraz mam na imię Paulinka i jestem bardzo uległą trans.
Wróćmy jednak do tego, jak się to wszystko zaczęło.
Z uwagi na fakt, że bardzo lubię seks, to chętnie spotykam się z różnymi osobami.
Około miesiąc temu zostałem zaproszony przez pewną parę na seks. Było bardzo miło, ruchaliśmy się w różnych konfiguracjach. Niestety nie zdążyłem na autobus do domu, a do pociągu miałbym chyba z minimum dwadzieścia kilometrów.
- Bardzo dziękuję Wam za zaproszenie i miłe przeżycia seksualne. A gdzie tutaj teraz najłatwiej złapię jakiegoś tutaj „Stopa”? Muszę wracać do domu.
- Najłatwiej chyba idź na przystanek autobusowy, jak ktoś pojedzie, to może się uda i Cię zabierze. To ten, na który przyjechałeś. Kiedy znowu będziesz miał ochotę na seks, to zadzwoń, chętnie Cię zaprosimy?
- Dobrze, to jeszcze raz bardzo dziękuję za miły wieczór.
Po czułym pożegnaniu, ruszyłem na ten przystanek, żeby tylko mi się udało. Co chwilę trochę pada, ale szczęście, że jest, chociaż wiata i jak nie od wiatru, to chociaż od deszczu mnie uchroni? Siedzę tak już chyba z piętnaście minut. Nagle podjeżdża duży samochód. W środku siedzą jakieś dwie, z wyglądu sympatyczne pary w średnim ...
... wieku, wyglądają na bardzo miłych, a do tego nieźle ubrani.
- Chyba pomyliliśmy drogę, albo ta nawigacja coś źle pokazuje. Dosyć długo już tutaj krążymy. Czy mógłby pan pokazać na drogę?, mamy papierową mapę. A tak na marginesie, ja mam na imię Katarzyna, zwracaj się jednak do mnie Kasiu, a to jest mój mąż Mateusz. Mamy tutaj też jeszcze naszych przyjaciół, moja koleżanka ze szkoły Beata z mężem Rafałem.
- Miło mi Was poznać, ja jestem Bogdan.
- Nam także.
- Ja też tutaj jeszcze nie byłem, a to jest chyba nowa droga i być może nie jest jeszcze wprowadzona do nawigacji. Jesteśmy gdzieś w tym miejscu, pokazuję na papierowej mapie, musicie nakręcić i wjechać na ten wiadukt, to główna droga.
- A dokąd właściwie chcesz jechać?, masz jeszcze stąd tutaj autobus?
- Muszę się dostać do Poznania, a ostatni autobus właśnie niedawno odjechał. Właściwie, to czekam na jakiegoś „stopa”.
- No to Cię chętnie podwieziemy. Dziękujemy za informację i poczęstuj się sokiem, bo duszno jest tutaj coś dzisiaj. Weź jabłkowy, jak lubisz.
- Tak, dziękuję, jesteście bardzo mili.
- Ty także.
- A Wy posuńcie się trochę, jakoś się wszyscy zmieścimy.
- To wjedźcie na górę, potem w prawo i cały czas prosto. Niedługo się zaczną też drogowskazy w kierunku Poznania.
Bardzo słodki ten sok. Lubię słodkie, więc bardzo mi smakuje. Nagle robię się senny, zaczyna mi się trochę w głowie kręcić. Osuwam się i opieram na Kasi ramieniu. Mam nadzieję, że zanim do centrum dojedziemy, to ...