Nogi z lexusa cz. 1
Data: 07.10.2020,
Kategorie:
Mamuśki
Autor: Damian Tomasz
-W końcu Pana znalazłam.- powiedziała kobieta, którą widziałem pierwszy raz w życiu.
-Miło mi. Jak mogę Pani pomóc?- powiedziałem nie kryjąc zdziwienia.
-A właśnie... Jestem zakręcona. Maria Czarnecka, jestem mamą Igora.
-Bardzo mi miło.
-Igor już skończył przedszkole, a mnie zależy, by to pan nadal go uczył.
-Jestem do dyspozycji.
-W takim razie proszę jechać za mną, umówimy się, a przy okazji pozna pan trasę, bo nie jest łatwo.
-A zrobi mi Pani kawę?- spytałem.
-I z przyjemnością się z Panem napiję. Ruszajmy.
-Będę za panią.
Pani Maria, wyglądała na gorącą czterdziestkę, ale dowiedziałem się później, że była sporo starsza, ale będąc żoną prezesa dużej firmy, zajmowała się głównie swoim ciałem i efekty było widać. Wsiadła do auta, ubrana w dość krótką tunikę, która była nad wyraz zwiewna, mrugnęła światłami i ruszyliśmy. Jechaliśmy dość, przez las, długą drogą do willi, a właściwie posiadłości Państwa Czarneckich. Byliśmy na miejscu po około czterdziestu minutach, Pani Maria pokazała mi palcem gdzie mam zaparkować, a wysiadając ze swojego odsłoniła nogę niemal aż do biodra, ona była wysoka, a jej noga długa i smukła- chyba zauważyła, że się w nią wpatruję...
-Czarna?- spytała.
-Espresso, poproszę.
Po chwili siedzieliśmy na tarasie z kawą, mówiła chyba coś o stawkach za lekcję, a ja nie mogłem się skupić na niczym poza obrazem jej uda w mojej głowie.
-Dużo Pani ćwiczy, prawda?- wypaliłem ni stąd, ni zowąd.
Zaśmiała ...
... się.
-To tak zajmuje pana myśli...- powiedziała patrząc na mnie znad filiżanki.
-Przepraszam, za śmiałość.
-Nie ma za co przepraszać, lubię śmiałość i tak, ćwiczę, lubię wysiłek, lubię się zmęczyć, spocić...
-I ja, dużo biegam.
-To może kiedyś spróbujemy razem?- spytała i wbiła wzrok we mnie tak, że poczułem go w trzewiach.
-Chętnie...
-Niestety, mam z dwa tygodnie przerwy- kontuzja.- powiedziała i popatrzyła na nogę.
-Może coś poradzę- trochę się na tym znam.
Przechyliła głowę z uznaniem i dodała:
-Proszę zatem poradzić.- i mrugnęła do mnie okiem.
-Ma Pani płaskie, twarde łóżko lub materac?
-Mam, ale wolę na stole, proszę za mną Panie Tomaszu.
Poprowadziła mnie do małej siłowni w której stało łózko czy też stół do masażu.
-Wezmę prysznic i przyniosę co trzeba.- stałem jak zamurowany, zgrywając twardziela, ale twardniała tylko jedna część mojego ciała, zastanawiałem się też co miała na myśli mówiąc „co trzeba”. Wróciła po chwili, w białej bieliźnie z cieniutkiej bielizny, miała mokre włosy i wyglądała jak pomnikowa niemal piękność.
-Udo, boli mnie udo. Na plecach?- spytała.
-Najpierw na brzuchu, poproszę.
Podała mi oliwkę i położyła się na brzuchu, a ja patrzyłem na jej prawie nagie ciało, smukłe, wysportowane, nęcące... Zacząłem delikatnie masować jej lewe udo od dołu w górę, kilka razy zrobiłem ten, po czym ona nieco rozsunęła nogi.
-Tak chyba lepiej, prawda?
-O wiele, ale...- wydukałem
-Ale...?- spytała nie patrząc na ...