-
Moja legenda (III)
Data: 23.10.2020, Kategorie: kryminał, Nastolatki mafia, Pierwszy raz Autor: shadow1939
... swego starszego brata. Jednakże zaginął po około miesiącu. Kontakty Antonyia w Interpolu podały mu informacje, iż są podejrzenia, że pracuje dla Camory w Neapolu, ale na tym ślad się urwał. - Kurwa mać - zaklął Yuković. - Wiedziałem, że będzie ciężko, ale ja nie mam nerwów do takich spraw - wstał i zaczął krążyć po pokoju przesłuchań. - Wpadłem w niezłe bagno. Muszę to skończyć. Bycie policjantem... za wiele ryzykuję. Sasza... Boże moja maleńka Sasza -rozmyślał gestykulując rękoma. - Moja maleńka córeczka... Dla niej muszę zmienić pracę. Inspektor sięgnął po chusteczki i wydmuchał cieknący nos i udał się do domu na odpoczynek, przed kolejną torturą. *** Gdy nastał wieczór Antonyi już czekał na Sevetowa. Ten przyszedł w nowych, zapewnionych przez inspektora nie drogich ubraniach. Była to część planu która miała zapewnić nierozpoznanie celu przez wrogów, zresztą jak wiele innych czynników. - Witaj piesku, w budzie się wyspałeś? - zapytał Ivan. - Tak, nie martw się synku, wyspałem się. Boss usiadł na krześle. Dyktafon i kartki były gotowe, czekające na użycie. - Sevetow - zaczął policjant. - Słuchaj mnie uważnie. Chcę dzisiaj dowiedzieć się o dwóch rzeczach. - Jakich? - Siergiej oraz hierarchizacja cennika. - A to drugie, to co kurwa? - To drugie to jak ustalaliście, ile która ma kosztować, a także jakie usługi wyświadcza. - Wiesz inspektorze - zaśmiał się Ivan. - Dużo moje dziewczynki robiły. Wiesz komu to zawdzięczam? - ...
... Ługiewnikowi? - Nie - zaśmiał się głośno - Ługiewnik był rybą trzymającą władzę, ale to Siergiej to zaplanował. Zaplanował to... doskonale. Nie czekając Antonyi włączył dyktafon, a sam wziął w ręce papier i jeden z czterech przyszykowanych długopisów. *** Szeremietiewo jak zawsze było zatłoczone. Niestety, ale im większe lotnisko, tym większe tabuny ludzi nim się przeprawiały. Szczęściem Sevetowa, w przeciwieństwie do tych ludzi nie musiał przeprawiać się przez zimne, styczniowe ulice wychodząc z lotniska. Śnieg zalegiwał, wciąż także padał nowy, będąc zmorą kierowców i wszystkich zwykłych ludzi. Gdyby nie grzanie, które człowiek Ługiewnika miał włączone w swoim pięknym, czarnym Mercedesie, sam podzielałby los tych ludzi. Teraz jednak był ponad nimi. Z lotniska wyszedł średniego wzrostu, łysy, brodaty chłopak, raptem po 18, w dżinsach popularnie zwanych traperach. Widząc go Sevetow zatrąbił potrójnie. Chłopak od razu zrozumiał przekaz i wsiadł na miejsce pasażera. - Siergiej! - Ivan! - ucieszył się na widok brata chłopak. Gdy usiedli już normalnie, młodszy przyjrzał się starszemu od stóp do głów. - Ustawiłeś się tutaj - zaczął - drogi garnitur, perfumy, złoto, piękny samochód... szkoda tylko, że w ten sposób. - Nie narzekaj, dobra kasa i szybka kasa - uciął słowa brata. - Przemyślałeś to co pisałem? - Tak, mam kilka pomysłów. - Więc mów, nie pierdol się. Teraz siedzisz w tym tak jak i ja. - Jeżeli chcesz zmienić cennik, musimy ustalić kryteria. ...