1. Kwaterunek (I)


    Data: 09.12.2020, Kategorie: BDSM wojna, Autor: MarekDopra

    ... nazywając rzeczy po imieniu, bez opamiętania dawała mu dupy. Wyrzuty sumienia stawały się nie do zniesienia. Nagle pojęła, co może zrobić, by to wszystko zniknęło, by nie myśleć więcej o tym, jak zachowywała się wobec niechcianego gościa. Wiedziała, że tylko na chwilę zdoła ukoić te rozterki, ale i tak musiała to zrobić.
    
    Włożyła głowę pod pierzynę i zaczęła ulegle lizać jego penisa. Oficer otworzył tylko jedno oko i zaraz je zamknął. Zofia poczuła, że to, co robi, rzeczywiście daje jej ukojenie. Choć był już wyeksploatowany i oklapły, jej starania, by sprawić mu więcej przyjemności, w jakiś tajemny sposób pozwalały nie myśleć o konsekwencjach swoich działań. Ten bezrozumny stan był wszystkim, czego teraz chciała. Przez krótką chwilę myślała o mężu znoszącym niewygody w szopie, podczas gdy oficer urządził tu sobie miły wieczór. Skoncentrowanie się na tym, co czyniła, pozwalało uporać się z natrętnymi wyrzutami sumienia. Mężczyzna leniwie delektował się jej pieszczotami przed snem, a ona lizała, lizała i lizała, a jej oczy coraz bardziej zamykały się. W końcu zasnęła tak z ustami przy jego kroczu.
    
    Gdy obudziła się rano, oficera nie było już w łóżku. Narzuciła na siebie szlafrok. Słyszała na dole odgłosy zamieszania. Żołnierze najwyraźniej zbierali się do wyjazdu. Wspomnienia poprzedniego wieczoru wracały do niej, ale odpychała je od siebie. Po pewnym czasie usłyszała kroki na schodach. Drzwi otworzyły się, stanął w nich jej mąż. Milcząc podszedł do łóżka i usiadł na nim. ...
    ... Zofia poczuła narastające poczucie winy. Wyraz jego twarzy tylko pogarszał sprawę. Postanowiła jednak stawić opór.
    
    – Wiesz, że to nie ma znaczenia – powiedziała.
    
    – Jasne – przerwał jej z wyrzutem.
    
    Zdecydowała, że nie da się stłamsić. Wstała i z góry spojrzała na męża.
    
    – Oboje wiemy, że wszystko było wymuszone. I nic nie znaczy! – powiedziała hardo.
    
    – Ale... – Marcin próbował oponować.
    
    – Zamknij się! – ucięła stanowczo. – Nie mam zamiaru wysłuchiwać od ciebie jakichkolwiek pretensji!
    
    Twarz Marcina sposępniała. W jego oczach stanęły łzy.
    
    Zofia podeszła do męża i położyła mu dłoń na głowie.
    
    – Nie ma się co mazgaić. Przyjechali i odjeżdżają. Tyle.
    
    Ale Marcin całkiem się rozkleił. Zofia odwróciła się i podeszła do szafy. Zaczęła wybierać ubrania, które założy.
    
    – W każdym razie nie życzę sobie jakichkolwiek wyrzutów. – Jej ton nadal był stanowczy. – Jeśli cokolwiek usłyszę, nie ręczę za siebie. Rozumiesz?! – chwilę czekała na odpowiedź, po czym powtórzyła: – Rozumiesz?
    
    – Tak – opowiedział, spuszczając głowę.
    
    Zofia ubrała się i podeszła do męża. Ucałowała go w czoło i powiedziała:
    
    – No już dobrze. I nie mazgaj się.
    
    Po tych słowach wstała i poszła do drzwi. Marcin ruszył za nią.
    
    Na dole nie było już żołnierzy. Słyszała, jak na dworze pakują się do ciężarówek. Zostawili za sobą bałagan. Z pomocą męża zabrała się do sprzątania. Kiedy się z tym uporali, Zofia wyszła przed dom. Ujrzała płomienie ogarniające dom stojący kilka zagród dalej. ...