1. Z pamiętnika młodej lekarki erotomanki [3]


    Data: 04.07.2019, Autor: kaszmir

    Tydzień później 09 listopada
    
    Znowu dyżur. Za oknem jesienna szaruga. Mimozami jesień się zaczyna... w radio śpiewał Niemen. Zasłuchanie się przerwał telefon:
    
    — Lila wpadnij na herbatę — usłyszałam głos mojego kolegi ze studiów. Witek wybrał specjalizację chirurgiczną.
    
    Wstałam z fotela i spojrzałam do lustra, rozpuszczone włosy upięłam w banana, musnęłam pudrem policzki i nos. Delikatny zapach Maroussia rozpyliłam za uszami i udałam się do drugiego skrzydła szpitala. Wcześniej powiadomiłam swojego dyżuranta.
    
    W windzie otarłam się o przystojniaka w zielonym uniformie, Zygę z Bloku Operacyjnego.
    
    — Cześć piękna — rzucił obojętnie w moją stronę.
    
    — Hej — odpowiedziałam.
    
    Wyszliśmy obydwoje z windy. I o dziwo Zyga kierował się w tym samym kierunku.
    
    — Czy ty też na herbatę? — zapytałam.
    
    — Na herbatkę, cha cha — zaśmiał się.
    
    Obok nas przechodziła ponętna brunetka w liliowym uniformie. W rozpiętym dekolcie czarna koronka biustonosza kusiła zalotnie. A jej długie nogi zapierały dech. Zyga aż gwizdnął z zachwytu.
    
    — O Boże anioł — westchnął.
    
    Szczerze mówiąc, mnie też zaciekawiła jej zjawiskowość. Cholera jedni mają wszystko, a drudzy za mało — pomyślałam.
    
    Ledwo rozsiedliśmy się w fotelach, Witek dostał wezwanie na Izbę Przyjęć. Ciekawy przypadek, facet z nadzianą butelką na przyrodzenie poinformowała pielęgniarka.
    
    No ja pierwsza musiałam to zobaczyć.
    
    A kiedy ujrzałam, poczułam przypływ gorąca. Był do obłędu androgeniczny; muskularna budowa ...
    ... ciała, śniada cera, pod którą krył się mocny zarost, nagość podkreślała jego wysoki wzrost. Ogromne brązowe oczy i długie rzęsy, do tego niesamowicie jak na mężczyznę pełne usta. Po prostu ciacho. Wyglądał na mniej więcej czterdzieści lat. Jedynie ta zadzierzgnięta butelka po coli, co tkwiła na falusie stwarzała niesamowite wrażenie. Opuchnięty i siny członek natychmiast wymagał interwencji, ponieważ groziło zamartwicą, a to pociągało za sobą amputację. Witek ogarniał sprawnie przypadek.
    
    Mnie trudno było się oprzeć fantazji; jak owija sobie moje włosy wokół ręki i przyciska do ściany. Rozrywa majtki i podkłada dłoń pod nagie pośladki i wchodzi we mnie. Nogi tężały po każdym ruchu, a w lędźwiach czułam przyjemne mrowienie.
    
    — Mmmhmmm — mruknęłam.
    
    — Lilka — już po wszystkim — usłyszałam.
    
    Kiedy ocknęłam się z letargu, zobaczyłam zdziwienie kolegi. Ciacho zniknęło z Witkiem za drzwiami.
    
    Zapaliło mnie w policzki lekkie zawstydzenie, jednak rozpaczliwie zapragnęłam rozkoszy. Wsiedliśmy z Zygą do windy. Usłyszałam zgrzyt blokady i jego głos.
    
    — Chodź mała — i zaszeleściła spódnica.
    
    Mocno docisnął moje plecy o ścianę windy, a nogi oplątał wokół swoich bioder. Spojrzał na mnie. Pożądanie nadawało jego twarzy zmęczony, pełen napięcia wyraz. Dźwignął mnie i z całą siłą wszedł w mokrą spragnioną pochwę. Byłam jak otwarta skorupa małży. Patrzyłam na niego omdlewająco, oddychałam szybko. Zyga nie kończył, jak najdłużej chciał zdobywać ten szczyt. Jęczałam. Miałam wrażenie, że ...
«12»