Polowanie na cwela !
Data: 10.01.2021,
Kategorie:
Geje
Autor: ulegly1975
... do tyłu. Nic nie mówiąc przyłożyłem elektrody do jego brzucha i ponownie nacisnąłem przycisk. Ciało wyprężyło się, jakby chciał zerwać więzy, a głowa zawirowała w obłędnym tańcu. Z zaciśniętych ust wydobył się głuchy charkot. Wyłączyłem pałkę. Ciężko dysząc opadł swobodnie na krzesło. Przeniosłem pałkę na jaja i znów włączyłem. Tym razem krzyk rozerwał mu usta.
- Kurwa, przestań! Powiem, kurwa, powiem!!! Nieeeee!!
Przerwałem torturę i patrzyłem na niego w niemym oczekiwaniu. Głowa opadła mu na piersi i wolno kiwała się na boki, z ust wypływała ślina. Milczenie przedłużało się, więc powoli skierowałem narzędzie w stronę jaj cwela.
- Nieeeee! – zawył – Błagam, nieeee! Nazywam się Paweł Kozicki!
Odłożyłem zbędny już sprzęt na miejsce, podszedłem od tyłu i nagłym szarpnięciem za włosy odchyliłem całkowicie głowę.
- Powtórz!
- Paweł Kozicki – powtorzył.
- ¬le! – ryknąłem – od dziś nazywasz się Cwel 21! Jasne?? – i splunąłem mu w gębę.
Puściłem włosy i łeb opadł na piersi.
- Paweł..... Kozicki....... – wyszeptał.
Był twardszy niż myślałem. Tym lepiej, dłużej potrwa zabawa!
- Zaraz ci pokażę, chuju, kto tu decyduje! – powiedziałem głośno i zwróciłem się do Jacka – Daj mu 10 batów.
Jacek uśmiechnął się, oczy mu zabłyszczały; był mistrzem pejcza i lubił to zajęcie. Wraz z Krzyśkiem odwiązali więźnia od krzesła i z wysiłkiem powlekli w stronę krzyża. Mocno przywiązali ręce i nogi do jego ramion, wystawiając bezbronne plecy do chłosty. Z wieszaka ...
... zdjął „bykowiec” – długi, pleciony z rzemieni bat z krótka rękojeścią. Stanął w pewnej odległości od krzyża i wziął szeroki zamach...
Bat ze świstem przeciął powietrze i z trzaskiem uderzył w plecy, pozostawiając różowa pręgę. Mięśnie torturowanego naprężyły się, głowa odchyliła do tyłu ukazując zaciśnięte zęby. Nie wydał krzyku. Ponowny zamach..., świst..... i strzał rzemienia o skórę. I jeszcze raz....
Po piątym uderzeniu nie wytrzymał.
- Jestem cwelem! – krzyknął – Nazywam się Cwel 21!
Kolejne uderzenie i ponowny krzyk:
- Cwel 21!!
- Dość! – powiedziałem ostro.
Jacek opuścił bat. Cwel zawisł bezwładnie na rękach. Nie miał siły dłużej walczyć. Podszedłem z drugiej strony krzyża i zajrzałem mu w twarz. Zmierzwione, przepocone włosy nie przypominały już blond grzywy sprzed paru godzin. Z oczu płynęły łzy bólu i bezradnej wściekłości.
- Cwel.... Cwel 21.... – wyszeptał na mój widok.
- No, widzisz? Wiedziałem, że się dogadamy! – zakpiłem i poklepałem go po plecach wywołując paroksyzm bólu.
Przez chwilę wszyscy trwaliśmy w milczeniu, po czym powiedziałem:
- Pierwszy krok masz za sobą, teraz kolej na drugi.
Spojrzał na mnie ze strachem, nie wiedząc, co mam na myśli.
- Sprawdzimy, czy potrafisz nas zaspokoić – wyjaśniłem.
Nadal patrzył nic nie rozumiejąc.
- Po prostu porządnie zerżniemy ci dupę! – zdenerwowałem się.
Odpiąłem pasy mocujące ręce i ciało, jakby pozbawione sił, osunęło się na podłogę.
- Wstawaj! – rozkazałem.
Powoli, z ...