JULIA I JA
Data: 06.02.2021,
Kategorie:
Trans
Autor: akanah
... polsku. Ci jednak byli zgłuszani przez młodszą część obecnego towarzystwa. Nie było siły , aby nie zainteresowała tym widokiem otoczenia. Pozwalałam i na takie niewinności. Jednak starałam się nigdzie nie zabawiać długo, aby coś nie sprowokować. Może widzieliście lub spotkacie mnie i moje sunie na „zakupach”. Przeważnie kręcimy się w centrum i po okolicy, choć i na obrzeża też się wypuszczamy. Tylko musicie wiedzieć, że nie tolerujemy nachalności, chamskich odzywek a już za macanie możecie szybko znaleźć się na glebie. W instytucie suczki mają zajęcia, z instruktorem, z samoobrony w stylu jednej z najbardziej wyszkolonych grup pewnego państwa. Nie jesteśmy takie bezbronne, spoko. Już kilku amatorów „kwaśnych jabłek” zaliczyło glebę od moich „chodzących niewinności”. Suczka nie musi pytać Panią czy Pana, bęc i po kłopocie. Dobrze wiedzą jak i kiedy zareagować odpowiednio. To taka ciekawostka. Nabiegałyśmy się mocno i nie kupiłyśmy nic. Przeważnie tak jest. Zakupów dokonujemy przez Internet w specjalnych sklepach. Tego typy bielizny i odzieży jest niewiele w normalnym handlu. Czasami suczka poprosi o jakieś pantofelki. Prócz Internetu suczki dostają prezenty od gości, gdy w ramach praktyk obsługują przyjęcia. Ponieważ towarzystwo jest wybrane i wyrafinowane więc nie ma kłopotów z ekstra ciuszkami. Tak to się kręci. Po południu poszłyśmy na lody, kawę i wino. Są bardzo łase na słodycze. Ale muszę uważnie kontrolować ich wagę i kształty dlatego nie przesadzamy. Siedziałyśmy przy ...
... stoliku popijając czerwone wino. Stały się bardzo podniecone. Znając je dobrze wiedziałam w czym rzecz. Zwłaszcza, że ich spódniczki mocno się wybrzuszyły. – No to lećcie tylko ostrożnie. – powiedziałam cicho. – Dziękujemy, będziemy cicho i ostrożnie. – odpowiedziały i poszły do toalety. Wróciły po pół godzinie, lekko zadyszane i zarumienione, spokojne. Siadły i spuściły zawstydzone wzrok. – No, co wstydzicie się? Nie ma powodu. – powiedziałam ze śmiechem. Skinęły głowami. Zawsze to się powtarza. Taki rytuał. Lucynka wyjęła dyskretnie z torebki małą buteleczkę z białym płynem i podała mi ją. Płyn był ciepły świeżutki, pachnący. Pachniał Julią. Moją Julią. Nie zostawiłam ani kropelki. Potem jeszcze pospacerowałyśmy i posiedziałyśmy w parku koło zamku i wróciłyśmy do domu. W domciu zrobiłyśmy małą orgietkę. Suczki z wdzięczności wyruchały mnie tak solidnie, że zachrypłam i leżałam na kanapce z ziejąca cieknąca dupcią, na gumowym podkładzie a obie sunie wykończone prawie sapały przytulone do siebie na podłodze. – Tak było, prawda? – pytam Moją Juli czynnie pomagająca mi w pisaniu tych słów na zasadzie przytulania się i pieszczenia. Często palec mój nie trafia we właściwy klawisz. – Juli, poczekaj już kończę. No już skończyłam. Idziemy do sypialni. Tak bardzo chcesz Pani? – mówię do suni klęczącej u mych stóp. – Tak suczka bałdzo chce dupci Pani. Bałdzo płosi. – pieści się łasząco. Idziemy. +
JULIA I JA
/czyli ostatnia suczka/
Epizod 9
Długo nie miałam możliwości, aby ...