-
Sanatorium. Marta u chrześniaka (II)
Data: 25.02.2021, Kategorie: duży biust, Brutalny sex młodszy, Sex grupowy pończochy, Autor: historyczka
... Tak... dotykał mojego biustu... i tyłka... dość brutalnie... - I cipy? - Wyrwało się młodziakowi. - Tak... - Byłam coraz mniej zmieszana, wręcz poczułam ochotę opowiadania szczylom, jak brał mnie ich dyrektor. O dziwo, chciałam, żeby to słuchał też Maks. - O tak... niestety nie był delikatny także wobec innych mych miejsc... - A potem? Pani profesor pewnie rozłożyła nogi przed naszym dyrem? - Srogo patrzył na mnie Harry. Podnieciła mnie i ta sugestia - że dość szybko się oddałam. - Cóż... nie sugerujcie proszę chłopcy, że jestem łatwa... Nie dostał pan Hipolit tego, co chciał na talerzu... Wyrostki gapili się na mnie z przejęciem. - A ty, mój Maksiu, o co zapytasz chrzestną? - Nad wyraz uprzejmie zwrócił się do mojego nieboraka Harry. - Jjjaaaa? O niccc... - Wydukał przestraszony. - No to masz problem... W tym momencie draby trzymające Maksymiliana, znów tak mu wykręciły ramiona, że chłopaczyna aż zawył. - Mmmmam... już... mmam pytttanie... Chrzestna? Czy bardzo cię bolało? Wiedziałam, że z nimi nie przelewki, że celowo męczą Maksa, żeby mnie zmiękczyć. Jeśli szybko bym nie odpowiedziała, wykorzystaliby to natychmiast do kolejnej porcji tortur. - Cóż... Maksiu... bolało...bolało mnie bardzo. - A! Więc fujarka naszego dyra nie jest taka mała! Ha ha! - Rechotali. - Pani Marto, domyśla się pani zapewne, że tym lepiej potraktujemy pani chrześniaka, im lepiej poużywamy sobie na pani...? Przeszyły mnie dreszcze, przeszyło mnie to ...
... okropne słowo - "poużywamy", co to ja jestem? Lalka gumowa, w której mogą sobie ulżyć? A jednak... tu mają rację. Dadzą popalić biedaczynie, jeśli nie będę uległa. - Rozumiem... proszę was chłopcy, nie róbcie mu już krzywdy. Będę uległa... Możecie ze mną zrobić, co zechcecie... Nie da się opisać euforii młodych skurwieli, po mojej deklaracji. Harry tryumfował. - Zatem zapraszam panią do części reprezentacyjnej salonu! Sama podeszłam do skrzyni i koców. Fakt bycia spolegliwą, wywoływał u mnie niezaprzeczalne podniecenie. Harry ujął mnie za dłoń. - Wygląda pani wytwornie! W tej eleganckiej, czarnej spódnicy, w czarnych kozaczkach! Pomyślałam sobie, że na czarnym materiale i na takiej samej skórze cholewek, kontrastowo wyróżniałaby się biała sperma z tylu wytrysków... Prowodyr tych diablików grał dżentelmena. Pocałował mnie w rękę. Potem w policzek. - Niech się pani rozluźni, panno Marto, niech się pani poczuje, jak na randce... tyle że nie z jednym chłopakiem, a kilkoma. - Zaśmiał się diabolicznie. - No i na takiej bez kolacji i świec, czy tym podobnych dyrdymałów. Aha... no i bez zupełnie zbytecznej gry wstępnej... Po prostu, od razu wyląduje pani w łóżku... W tym momencie, niespodziewanie, popchnął mnie zdecydowanym ruchem na skrzynię. Celowo tak, bym wyladowała na niej na plecach. Pchnął mnie na tyle mocno że moje nogi powędrowały do góry... a szeroka spódnica zjechała na dół. - Panowie! Elegancka panienka zaprasza was na randkę! Od razu rozkłada ...