Piękna i Bestia
Data: 28.02.2021,
Kategorie:
Fantazja
historia,
zabójstwo,
Autor: Snow White
... i teraz zespół, a piosenka nosiła tytuł "Biały pies".
- Czy miewasz senne koszmary? - spytała.
- O, tak - odparłem - kiedy śnię, że nigdy nie zdecydujesz się zaznać ze mną rozkoszy seksu...
- Ale nie, pytam serio - uśmiechnęła się, a ja tak lubiłem ten uśmiech.
- Czasami - wzruszyłem ramionami, ale to była nieprawda.
Mam zawsze koszmary i nigdy rano ich nie pamiętam. Ale budzę, się czując strach i żal za czymś utraconym. Są chwile, w których chciałbym nie żyć. Coraz częściej są takie chwile. Może to byłoby lepiej? Potwór umarł...
- O czym one są?
- Jak każde koszmary. O strachu.
- A ja śnię o śmierci - powiedziała - śni mi się zawsze to samo. Leżę w łóżku, w pokoju o cytrynowożółtych ścianach. Łóżko jest okrągłe i bardzo wygodne. I wtedy ktoś podchodzi i kładzie dłoń na mojej szyi.
Słuchałem jej i mało nie zakrztusiłem się winem.
- Przytulam się do tej dłoni, bo to jest ktoś, kogo kocham, a wtedy on mnie zabija. Tak szybko, że nie czuję ani bólu, ani strachu. I sen się kończy. Głupie, prawda? - spojrzała na mnie z zakłopotaniem.
Ścisnąłem mocno oparcie fotela, bo nie mogłem powstrzymać drżenia ręki.
- Chryste Panie - pomyślałem - przecież to niemożliwe, aby śniła o mnie.
I to było niemożliwe! Kobietę, którą wybiera mi ten przeklęty los, zawsze widzę po raz pierwszy w życiu i natychmiast czuję ból, i cholerny zapach melonów. Alicja była przy mnie zupełnie bezpieczna.
- Zbladłeś - powiedziała.
- Ja... - przełknąłem ślinę - ja ...
... miałem też podobny sen. Ale tylko raz. Muszę już iść.
Wstałem i zacząłem się poważnie zastanawiać, czy nie wyjechać z Polski. Teraz, kiedy miałem paszport, było to już możliwe. A sen Alicji za bardzo mnie zaniepokoił.
- Do widzenia, Alicjo - powiedziałem - zadzwonię jutro, dobrze?
Jednak wiedziałem, że nie zadzwonię i nie zobaczę się z nią już nigdy. Póki mogłem, chciałem odsunąć od niej niebezpieczeństwo. Nawet, jeśli jedyną przesłanką miał być ten głupi sen.
- Zostań ze mną dzisiaj - poprosiła, kiedy byłem już w progu.
I zostałem, Boże wybacz mi.
Następnego dnia przeprowadziłem się do Alicji, co nie było trudne zważywszy na fakt, że cały mój majątek składał się z paru kompletów ubrań. Walizka ze złotem spoczywała bezpiecznie w bankowym sejfie, choć właściwie powinienem mieć ją stale przy sobie. Dlatego kupiłem mieszkanie, w którym kazałem wmurować w ścianę sejf i tym razem Alicja zamieszkała u mnie. Byliśmy ze sobą dwa lata i powiedzieć, że kochałem ją szaleńczo, byłoby żartem. Kochałem w niej wszystko. Jej uśmiech i głos, i włosy, i to, jak się malowała, i to jak chodziła. Czasem, kiedy nie było jej dłużej w domu, otwierałem szafę i wtulałem twarz w ubranie, aby poczuć chociaż jej zapach. Uwielbiałem dotykać jej dłoni. Miała takie wąskie i szczupłe palce. I przeczesywać jej włosy, i całować usta, które zawsze były chłodne. Zapomniałem o Domu, bo mój dom był tam, gdzie Alicja. Ale Dom nie zapomniał o mnie.
Wydarzyło się to o świcie. Lipcowy upał jeszcze nie ...