1. Przylapany przez matke 18/25


    Data: 25.03.2021, Kategorie: Nastolatki Autor: Lucjusz

    ... drugi nie chciał się odkleić i tak się zaczęło.„Chyba że...” – podaje tamta strona – „Bo policja już jedzie”. „Dobra, ja to załatwię” – mówi Hanka. I wywalili wszystkich z pakamery. Zamknęła się z kierownikiem i tymi trzema. Nie wiem, co tam zaszło, ale kierownik dyski zgodził się wycofać oskarżenie. Tym bardziej że Warszawka, wiedząc o tej akcji z nożem, zrobiła zrzutkę i postawiła miejscowym. Wyszliśmy przed budynek, czekać na Hankę, a mówiąc dokładniej Hanka, wkurwiona, wypierdoliła nas wszystkich z baraku, mówiąc: „Poradzę sobie”. Miejscowi okazali się honorowi i stwierdzili, że skoro mają pić za nasze pieniądze, to... z nami. Ponieważ trochę czasu już upłynęło, dotarła do nas informacja, że... „nasza dziewczyna jest w porządku”. Ci, którzy z nią zostali, teraz też dołączyli do picia.Hanki na razie nie ma. Policja przyjechała, pokręcili się trochę, pogadali z kierownikiem, ten wskazał im budynek baraku... Potem wrócili do suki pisać raport i pilnować spokoju z oddali. Karetka też została. Po pierwsze, nasze dziewczyny się w niej schroniły, jednak nie takie twarde jak się okazuje, wszystkie w szoku i dostały jakieś kropelki. Teraz siedzą pod kocami termicznymi (chyba dla fasonu), a ratownicy mają z nich niezłą polewkę. Po drugie, parę nosów było jednak do opatrzenia.Uspokoiło nas, gdy Hanka w końcu pojawiła się u dziewczyn, co więcej, mimo że sama „cokolwiek” sponiewierana (miała w tym momencie wyjebane już chyba na wszystko), to wspiera resztę dziewczyn, jakby to one były ...
    ... najbardziej poszkodowane. Gdy zobaczyła nas, jak już wychodzimy z sali i idziemy specjalnie w jej kierunku, odwróciła się ostentacyjnie tyłem, zagadała do jednego z ratowników i razem gdzieś zniknęli...Wrócili po kwadransie. My w tym czasie sami ratowaliśmy nasze panienki, bo dostały histerii. Drugi ratownik siedział z boku i z rozbawieniem wszystkiemu się przyglądał. Dopiero nad ranem, gdy zrobiło się widno, zorientowaliśmy się, że nasz wygląd raczej dziewczyn nie mógł uspokoić. Ja miałem rozwalony nos plus jakieś otarcia. Nie mówiąc już o odzieży.Do ośrodka wróciliśmy, gdy było już jasno, na przyczepie któregoś z gospodarzy, który właśnie jechał na pole. We łbie mi się kręciło, nie wiem, czy od alko, czy od ciosu. Holowała mnie taka Ania, siedemnastolatka, strasznie zmartwiona moim stanem. Dziewczyny co chwila musiały każdego z nas wypytywać, czy boli. Chyba bolało je od samego patrzenia, bo dla nas siniaki były raczej powodem do dumy. Dostać wpierdol też trzeba umieć. Co one ciągle z tym „Boli cię?”.Wypróbowaliśmy obie metody: „Tak, boli mnie” i „Nie, nie boli”. Żadna nie działała. Zaczynały nas już tym wkurwiać. Koniecznie chciały zrobić z nas bohaterów. Po drodze zatrzymaliśmy się pod sklepem. Gdy wszystkie panny wysiadły, by kupić coś do picia i środki opatrunkowe, została tylko Hanka. Mówimy jej niezdarnie, że wszystko OK, że doceniamy ją, że jest fajna, że wszystko rozumiemy, że martwiliśmy się o nią i że w ogóle jest w porządku w każdym calu. Tylko siedziała jeszcze ...