-
Uklad, cz. 3.
Data: 01.06.2021, Kategorie: Zdrada Autor: Tomnick
Część 3. Szybko wstałam, umyłam się, potem dezodorant, szminka. Ubrałam się, ale zrezygnowałam z bielizny. – To tylko chwila – tłumaczyłam się przed samą sobą. – Przecież za kilka minut znowu się rozbiorę. Już, już mieliśmy wychodzić, gdy przypomniałam sobie... Jeszcze umyłam zęby. Jurek cały czas czekał. Zirytowany kręcił głową, ale milczał. Punktualnie o siódmej weszliśmy do stołówki. Zrobiliśmy kilka kanapek. Panie z obsługi dały Jurkowi woreczek foliowy. Wszystkie kanapki spakował do niego i włożył do torby. Szybko zeszliśmy na plażę. Mężczyzna w łódce poznał męża i pomachał nam ręką. Jurek odmachał mu i chwycił mnie za rękę: – Mariolka, ty masz kartki, więc zabierz mój obiad do pokoju. Dobrze? Będzie zimny, ale zjem. Moja twarz wyglądała jak znak zapytania. – No, po prostu nie będę musiał się śpieszyć z powrotem ze względu na obiad – wyjaśnił, patrząc na zegarek. – Jasne, nie musisz się śpieszyć – pokiwałam głową. – Skoro wypływacie tak późno... Nabrał powietrza, żeby mi wszystko wytłumaczyć, ale jedynie głośno wypuścił powietrze. – Dzięki, kochana jesteś – ucałował mnie w policzek. – Na pewno nie chcesz popłynąć z nami? Przecząco pokręciłam głową. Wiedział, co myślę o jego wędkowaniu. Chyba ucieszył się z takiej odpowiedzi. Nagle znieruchomiał, spoważniał i intensywnie wpatrywał się we mnie. Wyraz jego twarzy złagodniał, nieśmiało uśmiechnął się. Nabrał powietrza i zapytał: – Ale..., ale wyczyścisz ryby? Kochanie? – Najpierw ...
... postaraj się cokolwiek złowić. – Żartujesz? – po takim zarzucie aż go wyprostowało. – Przecież doskonale wiesz, że nie jestem niedzielnym wędkarzem! – oburzony gwałtownie potrząsnął głową, jakby został spoliczkowany. Nie żartował. – Żałuję, że swoich kijów nie zabrałem – mruknął poirytowany. Na wszelki wypadek milczałam, żeby całkowicie nie zepsuć mu humoru. Chociaż lubiłam drażnić jego wędkarską ambicję. Taka moja mała przyjemność... # – Poza tym pan Edek ma tu swoje stałe miejsca. Już zadawał rybom, więc powinniśmy mieć udany połów. No, to ten... Opalaj się – delikatnie poklepał mnie po pupie. – Renia obiecała, że dotrzyma ci towarzystwa. – Dzięki za troskę. Na pewno dotrzyma słowa – bezwiednie pokiwałam głową i ruszyłam biodrami. Spojrzał na mnie i momentalnie cofnął rękę z pupy, gdy tylko napotkał mój wzrok. – Sorki – mruknął. – Miałem ochotę pomacać takie atrakcyjne ciałko – uśmiechnął się. – Proszę bardzo – z uśmiechem nieco wygięłam się, przybierając prowokującą pozę. – Ale nie rób tego publicznie! Zapamiętaj! – surowo spojrzałam, więc schował ręce za plecy. Odprowadziłam go na plażę, przywitałam się z miłym panem Edkiem, starszym niż moi rodzice, i pomachałam im, gdy odpływali. Łódka miała słaby silniczek, więc przepłynięcie kilometra powinno im zająć nawet pięć minut. Zakładałam, że przepłynięcie kilku kilometrów potrwa z pół godziny, powrót drugie tyle. Chyba, że zechcą popłynąć jeszcze dalej niż planowali. Już byłam pewna, że nie wróci na ...