-
Nosić swoją skórę (II)
Data: 15.06.2021, Kategorie: Zdrada ślub, soft, miłość, Autor: valkan
... deja vu. Ci sami ludzie, ta sama sceneria, ale tak naprawdę, nic już nie było takie jak kiedyś. Patrząc na Izę doszedłem do wniosku, że ona w środku bardzo się zmieniła. Zniknął błysk w jej oczach. Odeszła otaczająca ją aura szczęścia, a jej zniewalający uśmiech przygasł. Jednak gdy przywitała się ze mną pocałunkiem w policzek, to zrozumiałem, że jestem w niej beznadziejnie i idiotycznie zakochany. Mariusz jako idealny gospodarz powiedział: - Witajcie przyjaciele, tak dawno się nie widzieliśmy. Monika wyglądasz jakbyś zaraz miała wybuchnąć. Wszyscy roześmiali się sztucznym śmiechem. - Wejdźmy do środka – teraz to był głos Izy. – Pewnie chcielibyście odpocząć po tak długiej podróży – kontynuowała patrząc na Monikę. Kobiety poszły pierwsze, a ja z Mariuszem za nimi. Coś się skończyło – pomyślałem. - To nasza przyjaźń się skończyła. Przeszłości nie da się cofnąć. Zrozumiałem, że jest źle i, że będzie jeszcze gorzej. Równia pochyła. Wieczór spędziliśmy popijając wino i gadając o nieistotnych głupotach. Ślub i wesele było już szczegółowo zaplanowane, więc para młoda miała trochę czasu na to, żeby odpocząć przed jutrzejszą ceremonią. Przez chwilę, gdy Monika już się położyła i zostaliśmy we trójkę, pomyślałem, że jest lepiej. Rozmawialiśmy z Mariuszem na luzie, jak za dawnych lat, ale gdy przyłapał on Izę na ukradkowych spojrzeniach w moim kierunku, to wiedziałem, że rozpad naszej przyjaźni jest nieunikniony. Iza niewiele mówiła. Siedziała zamyślona, ...
... jakby nieobecna. Oddałbym wtedy wszystko, żeby tylko wiedzieć o czym myśli. Pamiętałem te słowa „Myślę, że mogłabym się w Tobie zakochać”. Były wypowiedziane pod wpływem impulsu czy z głębi serca? Dlaczego to trafiło właśnie na nas? Siedziałem metr od niej i nie mogłem nic zrobić. Miałem ochotę wziąć ją w ramiona, przytulić, ukraść i uciec daleko stąd. - Wspominałem ci, że Artur będzie moim świadkiem? – pytanie Mariusza wyrwało mnie z marzeń. Artur, brat pana młodego. Pamiętałem go z przyjęcia zaręczynowego. Zawiesiłem się i dopiero po chwili odpowiedziałem: - Ee, tak kiedyś mi o tym mówiłeś. - Łukasz, wydaje mi się, że jesteś jakiś ponury i smutny – nagle powiedział Mariusz. – W czym problem? Nie odpowiedziałem, tylko przelotnie zerknąłem na Izę. Widziałem, jak ciężko przełyka ślinę. Zamrugała kilka razy i opuściła głowę. - Nie, wydaję ci się – w końcu odpowiedziałem. – To tylko długa droga mnie zmęczyła. Wiesz, parę godzin za kółkiem. - Aha, rozumiem. To może kładźmy się już? Jutro wielki dzień – uśmiech Mariusza sięgał od ucha do ucha. - Masz rację – powiedziała Iza i wstała z sofy. Kiedy wychodziła z salonu, nie mogłem się powstrzymać i musiałem na nią spojrzeć. Te boskie biodra i cudownie jędrne pośladki. W jednym momencie w moich spodniach zrobiło się bardzo ciasno. Nagle poczułem, że zmęczenie ogarnia moją duszę i ciało. Siedzenie tutaj było dla mnie katorgą. Pożegnałem się z Mariuszem i poszedłem do pokoju gościnnego. W nocy ...