1. Sklad antykow. Marta i karzel


    Data: 29.06.2021, Kategorie: Brutalny sex Autor: Marta Kosowska

    ... miałabym innego wyjścia, jak tylko ulec… pozwolić zadrzeć spódniczkę… pozwolić wedrzeć między nogi… a potem… już tylko przyjmować pchnięcia jego… szpady… jego… buławy!
    
    – Widzę, że znalazła pani buławę von Knypehla. Zwróciła pani uwagę na arcyciekawy kształt rękojeści? Czy z czymś pani się kojarzy?
    
    Marta udała zmieszanie.No pewnie, że z kutasem. I to znacznie większym od twojego!
    
    – Cóż… czyżby kształt falliczny? – Jej głos zdradzał zażenowanie. – Ale raczej… nienaturalnie wielki…
    
    – O, tu się pani myli! Natura nie raz lubi płatać figle. Odnośnie wzrostu, ale również innych przymiotów. – Mężczyzna uśmiechnął się szelmowsko.
    
    Marta zaczerwieniła się, patrząc pytająco na karła.Czyżbyście obaj mieli dysponować tak znakomitymi orężami? – zastanawiała się.
    
    Karzeł okazywał wyraźnie większą śmiałość. Ujął kobietę za rękę, na co wcześniej na pewno by się nie odważył i zaprowadził do innego pomieszczenia. Wyglądało niczym sypialnia arystokraty.
    
    – Dość już klimatów faszystowskich. Oto garsoniera markiza de Bade!
    
    – Oszałamiający przepych. Jedwabie, baldachim nad łóżkiem! Te fotele to Ludwik XV?
    
    – W rzeczy samej. Spodziewała się pani, że w starej stodole, położonej na zadupiu, znajdzie pani takie miejsce? Markiz kochał luksus. Doświadczy tego pani, kiedy wypróbuje miękkość łoża – zachęcał.
    
    Marta pragnęła poczuć się niczym arystokratka. Nigdy wcześniej nie spała w łożu z baldachimem.
    
    – Naprawdę mogłabym? Nie… nie śmiem…
    
    Karzeł łaknął widoku eleganckiej ...
    ... damulki rozkładającej się w jego najwytworniejszej sypialni.
    
    – Nawet niech się pani nie pyta. Nie wypuszczę pani, dopóki nie zasmakuje pani luksusów markiza!
    
    Marta powoli podeszła do mebla.Zaraz rozłożę się tu przed nim zapraszająco… – Ta myśl podniecała ją do granic wytrzymałości. Kuszenie karła sprawiało sporą frajdę. Przysiadła na skraju łoża, które momentalnie zaskrzypiało.
    
    – Wręcz puszyście miękkie.
    
    – Śmiało, dalej… – Głos gospodarza zdradzał drzemiące w nim żądze.
    
    Kobieta ułożyła się na łożu, znów wywołując głośne skrzypienie.
    
    – O Boże! Jak tu wygodnie! Tylko dlaczego to łóżko tak straszliwie trzeszczy?!
    
    – Ha ha – zarechotał karzeł, łypiąc spode łba pod spódnicę Marty. – To jedna z perwersji markiza. Lubował się w podobnych odgłosach, kiedy, przepraszam, że tak się wyrażę, chędożył dziewki!
    
    Kobieta zaczerwieniła się. Kiedy przesuwała się do brzegu łóżka, znowu dało się słyszeć głośne skrzypienie.Trzeszczy tak pode mną – myślała –jakbym była chędożoną dziewką… Oj… chyba to samo wyobraża sobie ten kurdupel… Miałabym na sobie wytworną suknię z początku dziewiętnastego wieku, taką bardzo szeroką na dole… Pod nią, oczywiście, kilka półkolistych halek, wykończonych falbankami, kokardkami… Markiz z pewnością zachwycałby się nimi, gdy już zadarłby je wysoko. Po długich zalotach byłby niechybnie wielce zniecierpliwiony i nie mógłby się doczekać, kiedy dobierze się do mojej cipki… Majestatycznie zakwaterowałby w niej swój arystokratyczny rynsztunek… A potem… ...
«12...91011...14»