Rekompensata, 1.
Data: 11.07.2021,
Kategorie:
Zdrada
Autor: Tomnick
... zgodziłam się. Z uśmiechem rozłożył ręce.
– Kontynuujmy spacer – zaproponował. Podwinął nogawki swoich spodni, zdjął buty i skarpetki i maszerował w wodzie.
Chętnie zdjęłam szpilki. Woda była ciepła i odświeżała zmęczone stopy. Uważnie przyjrzałam się mężczyźnie. Był wyższy od niej, może nieco starszy. Nie był atletycznej budowy, ale też nie był chudy. I nie miał brzucha. miał spore bicepsy. Albo ćwiczył, albo wykonywał jakąś pracę fizyczną. Wyglądał na zadbanego. Długo już spacerowaliśmy i w końcu jakoś tak wyszło, że pomógł mi, trzymając za rękę, kiedy zrzucałam wodorosty ze stopy, że w końcu nie puścił dłoni. Od jakiegoś czasu szliśmy, trzymając się za ręce. Byłam w szampańskim nastroju. Mąż wracał jutro, więc cały dzisiejszy dzień miałam dla siebie. Nie spieszyłam się z powrotem do miasta i do domu. Ku mojemu zaskoczeniu odezwał się Henryk:
– To co? Będziemy powoli wracać?
– O, tak. Chętnie. Robi się późno – nie odważyłam się zaprzeczyć, żeby nie sądził, że spodobał mi się taki spacer. Nie chciałam też, żeby mężczyzna nalegał na jakiś bliższy kontakt.
Zawróciliśmy i szliśmy w podobnym, spacerowym tempie, bez pospiechu. Chyba byłam trochę rozczarowana, ale czego się spodziewałam? Henryk wyglądał na zadowolonego. Parokrotnie pytał o możliwość kolejnego spotkania, ale dawałam jakieś ogólnikowe odpowiedzi, unikając konkretów. Dłużej posiedzieliśmy nad jeziorem, aż wyschły nam stopy. Otrzepaliśmy je z piasku, założyliśmy obuwie i ruszyliśmy w drogę powrotną ...
... przez las. Było cicho, las dawał cień i miły chłód. Prawie nie czułam wiaterku, który chłodził. I tym razem nikogo nie spotkaliśmy. Henryk opowiadał jakiś żart i objął mnie ramieniem. Byłam chyba trochę nieobecna, ale starałam się słuchać. Sama nie wiedziałam, dlaczego, jednak czułam się rozczarowana. Bo nie odważyłam się wejść do jeziora nago i popływać? W końcu mężczyzna był jednak obcym. A gdyby uciekł z moją torebką i dokumentami? Dotarło do mnie, że zmienił temat.
– Już niedługo dojdziemy do auta – stwierdziłam.
– No, jeszcze kawałek – ocenił Henryk, rozglądając się. – A chcesz iść w innym kierunku? – był skłonny jeszcze kontynuować spacer.
– Nie, myślałam, że rozpoznaję otoczenie.
Szliśmy w milczeniu. Klimat jakby nieco pogorszył się, a przecież nie byliśmy zmęczeni. W aucie czekały na nas napoje, więc nie było na co narzekać. Właśnie zastanawiałam się, jak będzie wyglądać pożegnanie.
– Zosia – zawołał do mnie.
Odwróciłam się w jego kierunku. Zamyślona nawet nie zauważyłam, że Henryk zatrzymał się i wszedł w boczną ścieżkę.
– Tak?
– No, chodź tutaj! – zawołał. Zawróciłam i powoli podeszłam do niego.
Kiedy już zbliżałam się do niego, nagle odwrócił się, w dwóch krokach był przede mną. Zanim zorientowałam się, objął mnie i zaczął całować. Po chwili, kiedy otrząsnęłam się z zaskoczenia, próbowałam wycofać się. Jednak mocno trzymał mnie w pasie, więc biustem musiałam oprzeć się o niego. Drugą rękę włożył we włosy i chwycił za głowę. Nawet po tak ...