1. Koniec Rutyny cz.1


    Data: 20.07.2021, Kategorie: BDSM Autor: a b

    ... domu?
    
    -Nie, nie jestem.
    
    -A jak daleko jest pan od swojego domu?
    
    Co do cholery, sobie pomyślałem, dzwoni do mnie ktoś nieznajomy i nawet się nie przedstawia tylko pyta jak daleko od domu jestem. Z głosu wydawało mi się że kobieta.
    
    -Mogę wiedzieć z kim rozmawiam?- zapytałem rozglądając się wokół.
    
    -Mam dla pana propozycje.
    
    -Nie mam czasu na reklamy, ale dam pani minute na przekonanie mnie abym się nie rozłączył.
    
    -Ładny miałam wczoraj płaszcz?
    
    Serce mi stanęło, nogi zesztywniały, zrobiło mi się gorąco.
    
    -Dam panu minute na zastanowienie się? Zadzwonię za minute.
    
    Po tych słowach się rozłączyła. Jaka jest odpowiedź? Ta minuta zdawała mi się godziną.
    
    Zastanawiałem się co jej powiedzieć jak oddzwoni, a może nie oddzwoni.
    
    A jednak dzwoni, ręce mi się strasznie pocą, odbieram.
    
    Od razu słyszę pytanie-
    
    -Słucham i co z tym płaszczykiem?
    
    -Ładny ale ten czarno biały w jodełkę który nosiła pani po Wszystkich świętych bardziej mi się podobał- Chyba zjebałem swój pierwszy podryw.
    
    -Zatem jak daleko jest pan od swojego domu- ulżyło mi jak ją usłyszałem.
    
    -Jakieś 6km od domu.
    
    -Będzie miał pan czas dziś wieczorem?
    
    -Oczywiście.
    
    -Więc proszę przyjechać dziś o 20 pod adres który wyśle panu sms-em.
    
    -Z przyjemnością się zjawię.
    
    Rozłączyła się, zawróciłem rowerem w stronę domu. Jechałem powoli myśląc o tej rozmowie.
    
    Podany mi adres był mi średnio znany, więc więc wyszukałem sobie w Googlach gdzie to mniej więcej jest.
    
    Dom na którym ...
    ... wisiał nr20 stoi za miastem. Typowy dom jednorodzinny. Aby tu dojechać nie przejeżdżałem przez miasto tylko objechałem sobie bocznymi ulicami. Tak jest szybciej, droga którą przejechałem to jakieś 10km, przez miasto to by było około 6-7km.
    
    Ubrałem się dość elegancko, nie wiedziałem co mnie czeka. Krawatu nie miałem ale i tak było mi strasznie duszno i gorąco, przed przyjazdem tutaj dobrze się wymyłem, ale i tak już zdążyłem się spocić. Przed przyjazdem tutaj pomyślałem że i tak już jeden chuj, więc wstąpiłem do znajomej i kupiłem kwiaty, nie wiem czego oczekuje ale w głowie mi szumi.
    
    Podchodzę do drzwi biorę głęboki wdech i dzwonię dzwonkiem. Po paru sekundach słyszę kroki za drzwiami, trzask przekręcanego klucza i drzwi otwierają się na oścież...
    
    W drzwiach stoi ona, wpatruję się w jej oczy dobre parę sekund. Szybka zbieranina myśli i do roboty
    
    -Dobry wieczór- kłaniam się nisko po czym wręczam jej kwiaty. Jest zdziwiona ale je przyjmuje.
    
    Bukiet jest spory, wydałem na niego 170zł, przygląda mu się z uśmiechem.
    
    -Bardzo dziękuje są wspaniałe, skąd pan wziął taki kwiaty o tej godzinie?- zapytała uśmiechnięta.
    
    -Znajoma jest kwiaciarką i wisiała mi przysługę. (Może i jest kwiaciarką ale i tak zapłaciłem 170 zł).
    
    -Oł, zapraszam do środka, na dworze jest zimno.- Jest całkiem miła.
    
    -Zapraszam, proszę się rozgościć.- obróciła się do mnie tyłem i ruszyła korytarzem, miała na sobie lekką białą koszule i obcisłe dżinsy, jej pośladki były naprawdę małe. Zauważyłem ...