Dzika klacz 2 - Umowa
Data: 09.09.2021,
Kategorie:
BDSM
Fetysz
Hardcore,
Autor: BigTales
Marta od godziny była opryskliwa dla klientów. Nie pamięta, kiedy ostatnio była tak rozczarowana i starała się nie spoglądać zbyt często na narożny stolik, który pozostawał wciąż pusty. Gdy będzie ciągle patrzeć, nie przyjdą. Tak już po prostu jest. Obserwowany telefon też nigdy nie dzwoni - pomyślała.
Przyszli akurat, gdy nalewała piwo dla jednego z ostatnich gości. Ciało przeszedł przyjemny dreszcz, a ekscytacja wibrowała w jej brzuchu jak struny wiolonczeli.
Maciek nie spojrzał na nią ani razu, lecz czuła, że tego nie zrobi. Każdy z trojki był w jej typie, jednak to właśnie on powodował przyspieszenie jej oddechu i gdzieś w głębi wiedziała, że to odwzajemnia. Była pewna, że mogłaby się w nim zatracić, gdyby tylko sobie na to pozwoliła.
Nie. Postanowiła, że jeszcze nie czas na kolejny stały związek. Niech do głosu dojdzie dzikie pożądanie i wyuzdana rozpusta. Myśli muszą pozostać czyste, by jako klacz mogła w pełni odczuwać cielesne rozkosze. Bez zbędnych uczuć. Tego właśnie teraz pragnęła. Być traktowana jak przedmiot, lub jak zwierzę, nie mogące się sprzeciwić i biernie czekające na ujarzmienie.
Spojrzała w lustro regału i poprawiła usta. Podobało jej się to co widziała. Nie chciała być lalką Barbie. Wolała podobać się tylko nielicznym, ale bardziej płomiennie. Już dawno zorientowała się, że to właśnie jej odmienność budzi zainteresowanie niektórych mężczyzn. Miała nadzieję, że obecna postawa Maćka jest przekorna i nie oznacza obojętności. Liczyła na to, że ...
... ignoruje ją specjalnie. Zdecydowała się podejść.
- Co podać panowie?
- Ona gada - zażartował Robert, ale bez złośliwości. Sposób w jaki to powiedział, rozbawił Martę, lecz próbowała to nieudolnie ukryć.
Tylko Maciek pozostawał poważny i mierzył wzrokiem stojącą przed nim dziewczynę, od stóp, przez smukłe, prawie całe nagie uda, po czubek głowy. Milczał i obserwował. Równie dobrze mogłaby nie mieć nic na sobie. Nie patrzyła mu w oczy a jedynie zerkała, czując, że jeszcze chwila i się w nim zadurzy. "To gra Marto" - powtarzała w myślach. "Ma być namiętnie i perwersyjnie". "Skrzywdzi cię, gdy się zakochasz".
- Przeczytaj i przynieś podpisane - powiedział w końcu, podając jej kopertę.
Liczyła, że zobaczy choć lekko uniesiony kącik ust, albo puszczone oczko. Nic takiego się nie stało. Odeszła. Uśmiechnąłby się, gdyby była kobietą, nie klaczą.
Umowa była podzielona na rozdziały. Były obowiązki, kary, nagrody. Nie zaskoczyło jej, że nie ma praw. Wśród nagród spodobało jej się karmienie kostkami cukru. Przeszła do kar i poczuła podniecenie przeczytawszy pierwszą pozycję: "Niesforne zachowanie klaczy będzie karane batami na goły zad". W obowiązkach wyczytała, że musi nauczyć się rżeć i parskać, zachowywać odpowiednio w okresie rui, oraz reagować na wydawane polecenia.
Dokument miał ponad dwie strony i zapowiadał ekscytujące przeżycia. Nie zawahała się nawet na moment przy podpisie. Po powrocie na salę, zauważyła, że narożny stolik jest pusty. Choć liczyła tego dnia ...