Angelique d'Audiffret-Pasquier (I)
Data: 19.09.2021,
Kategorie:
historia,
Podglądanie
delikatnie,
Autor: Allegra_Monte
Mam na imię Angelique i jestem kurwą. Nie biorę pieniędzy, rozkosz rozdaję za darmo. Jestem kurwą, ponieważ taka się urodziłam. Mówią, że nie można poradzić, na to kim się jest. Nasz los, myśli, upodobania zapisane są w gwiazdach. Czy w to wierzę? Nie wiem, ale patrząc wstecz, nie sądzę, żebym kiedykolwiek miała wybór. Od chwili, kiedy pierwszy raz poczułam, że jestem kobietą, kiedy pierwszy raz obudziły się we mnie ciemne żądze, kiedy ze zdziwieniem odkryłam, ile rozkoszy może dać mi to drobne, kobiece ciało, byłam zgubiona. Ale jeśli wierzyć w gwiazdy i przeznaczenie, byłam zgubiona już wcześniej, kiedy tylko pierwszy raz wciągnęłam w płuca powietrze tego świata i kiedy głośno rozpłakałam się w rękach akuszerki.
Przyszłam na świat w Camargue. Nasz dom leżał wśród zielonych lasów i mokradeł Prowansji. Nasza rodzina zamieszkiwała tam od wieków. Pierwszy d’Audiffret-Pasquier, Luis Jacques, otrzymał ziemię i szlachectwo od samego Karola Wielkiego za zasługi na wielu polach bitewnych. Kiedy myślę o hańbie jaką przyniosłam naszej rodzinie, uśmiecham się, wyobrażając sobie, jak zmartwiłabym mego czcigodnego przodka.
Nasza rodzina nie była zbyt liczna. Nie miałam żadnego rodzeństwa. Ojciec - surowy sędzia, większość czasu spędzał w Paryżu, gdzie, jak dowiedziałam się wiele lat po jego śmierci, utrzymywał sporo kochanek. Dlatego moja matka była tak zgorzkniała i skora do krzyku. Jako dziecko nie wiedziałam jednak o grzechach mego rodzica, więc uznałam ją za wroga i kiedy ...
... tylko mogłam, starałam się sprawić jej przykrość. Żałuje tego teraz, ale biegu czasu nie da się przecież odwrócić. Jest to chyba jedyna rzecz, którą zmieniłabym w przeszłości.
Opowiem wam, kiedy pierwszy raz poczułam, że jestem kurwą. Po to przecież piszę ten dziennik i po to wy, czytelnicy, zdecydujecie się pewnego dnia, na kupno tej książki.
Maj zatopił naszą posiadłość, ogrody i okoliczne wzgórza potopem zieleni i słodkich zapachów. Jabłonki i wiśnie obsypały się kwiatami, zakwitły róże, bzy, jaśminy. Miałam jakieś szesnaście lat, nie więcej. Byłam drobnej budowy, ale natura obdarzyła mnie wąską talią, kształtnymi biodrami i pełnymi, stojącymi dumnie piersiami. Mogłam widzieć wzrok, jakimi obdarzali mnie synowie okolicznych właścicieli ziemskich, w trakcie nielicznych przyjęć. Dwa, trzy razy w roku organizował je mój ojciec, chcąc, jak się teraz domyślam, zrekompensować mojej matce swoją nieobecność i niewierność. Choć jednak młodzieńcy starali się łowić mój wzrok i choć kilka razy otrzymałam płomienny liścik, w którym naiwny chłopak pisał o moich pięknych, brązowych oczach i długich, lśniących lokach, nie interesowali mnie wychuchani, wątli paniczykowie. Potrzebowałam czegoś mocniejszego, dzikiego... O tym opowiem w dalszej części tej historii. Teraz chcę podzielić się dniem, kiedy pierwszy raz przebudziły się moje żądze.
W połowie maja, odwiedziła nas kuzynka mojej matki, ciocia Donatienne. Była dojrzałą, czterdziestoletnią kobietą, o klasycznej urodzie - zgrabny ...