Policjant i złodziejka
Data: 18.10.2021,
Kategorie:
BDSM
Fetysz
Tabu,
Autor: ecolab17
Zacznę od tego, że pracuję jako policjant wydziału kryminalnego w jednym z większych miast w Polsce. Czasami zdarza się tak, że wiem o pewnych sprawach typu kradzieże zanim one zostaną oficjalnie zgłoszone. Kilka tygodni temu miałem właśnie tego typu sytuację - wiedziałem, że "nasza" lokalna złodziejka Justyna ukradła trochę rzeczy z galerii handlowej. Tak zwana kradzież na zamówienie - towar upłynniony tego samego dnia, kasa wydana na alkohol i narkotyki - standard. Ale oficjalnego zgłoszenia jeszcze nie było, bo byłem dogadany z kierowniczką sklepu, że jak zatrzymam złodziejkę to dopiero wtedy dam znać i wtedy pani kierownik zgłosi sprawę. Po dwóch czy trzech tygodniach od tej kradzieży jechałem po swoim rejonie, tego dnia akurat sam bo miałem tylko zgrać jakiś monitoring więc nie było sensu targać nikogo ze sobą. Nagle zobaczyłem Justynę, szła niedaleko swojego domu ale nie zauważyła mnie w nieoznakowanym radiowozie. Zatrzymałem się kawałek dalej i poczekałem aż do mnie dojdzie. Gdy była na wysokości mojego auta zobaczyła mnie (zatrzymywałem ją już wcześniej, więc mnie rozpoznała) ale było już za późno - wyszedłem z auta i powiedziałem: "Cześć Justyna. Chodź, musimy pogadać". Było jasne, że jest za późno na ucieczkę, więc potulnie podeszła. Justyna ma 24 lata, jest średniego wzrostu, ma długie jasne włosy i dość ładną buzię, jak to początkująca narkomanka szczupła na maksa - widać że częściej pije niż je. Ale jeszcze jak to określają faceci była "do zrobienia". Zapytała o ...
... co chodzi, ale widać było po jej minie, że doskonale wie że chodzi o jakąś kradzież ale nie wie którą. Powiedziałem jej o co dokładnie mi chodzi i widać było, że załapała: "Chodzi o sklep xxx? Kurde, to było na przestępstwo. Nie mogę mieć kolejnej sprawy bo sąd odwiesi mi zawiasy i pójdę siedzieć". "No cóż, chyba trochę za późno teraz o tym myśleć, prawda?" powiedziałem. W tym momencie wpadła mi do głowy pewna myśl. "Matka jest w domu?" zapytałem. "Nie, w pracy jest do 16" odpowiedziała Justyna. "To chodź do Ciebie do mieszkania, zrobię przy okazji przeszukanie, będzie z głowy a może te rzeczy się znajdą" powiedziałem dobrze wiedząc, że nic tam nie będzie bo Justyna sprzedawała kradzione rzeczy zawsze tego samego dnia a branie ciepłego towaru do domu to ryzyko. Nie było nawet sensu wsiadać w auto bo byliśmy dosłownie kawałek od jej klatki. Po chwili weszliśmy do jej mieszkania a ja zacząłem przetrząsać jej pokój, otwierałem po kolei szuflady i sprawdzałem co ma w nich pochowane. Założyłem jej też kajdanki na ręce z tyłu - powiedziałem, że dobrze wie, że są takie przepisy teraz i jest już oficjalnie zatrzymana. Justyna usiadła zrezygnowana na pufie i zaczęła mnie prosić czy przypadkiem nie dałoby się czegoś zrobić żeby tylko nie poszła siedzieć. Prosiła i błagała, mówiła że już nigdy nic nie ukradnie i od jutra będzie szukać pracy. W pewnym momencie gdy już widziałem, że straciła nadzieję powiedziałem: "Justyna, w sumie masz rację. Dogadajmy się i Cię wypuszczę". Momentalnie ...