Trudna rozmowa z szefem
Data: 20.11.2021,
Kategorie:
Pierwszy raz
Tabu,
Autor: Miaugosia96
To miał być kolejny dzień w pracy.
Zwykły poniedziałek w firmie, której nienawidziłam, wśród ludzi, których co najwyżej tolerowałam.
Pewnie pomyślisz teraz to dlaczego nie zmienisz pracy? Otóż z moimi kwalifikacjami ciężko byłoby o tak dobrze płatną fuchę. Dostałam ją po znajomości a pieniądze były jedynym argumentem, jaki mnie w niej trzymał.
Wychowując samotnie dziecko w wieku 19 lat człowiek nie myśli o własnym szczęściu, tylko o tym, by mieć za co żyć i utrzymać swoją pociechę.
Siedziałam przy komputerze i starałam się nadrobić zaległości, gdy do mojego biura weszła Paulina.
- Cześć Gosiu, szef kazał Ci natychmiast przyjść do swojego gabinetu.
Serce zabiło mi szybciej a twarz pobladła. Wiedziałam o co chodzi.
- Dzięki Paulina, już idę.
Wstałam od laptopa, poprawiłam spódniczkę, założyłam garsonkę i udałam się do biura Pana Andrzeja.
-Spokojnie Gosia - pomyślałam - to tylko kolejny opierdziel od szefa. Nawrzeszczy na Ciebie i wrócisz do pracy jak gdyby nigdy nic.
Zapukałam, odczekałam 3 sekundy dla uspokojenia i weszłam do środka.
Pan Andrzej siedział za swoim biurkiem ubrany w garnitur i ten sam nieprzyjemny, świdrujący wzrok, który zawsze budził we mnie lęk. Jego agresywny wizerunek dopełniała masywna postura. Był wysoki, miał szerokie barki i dość pokaźny brzuch, jednak w wieku prawie 60 lat chyba nikogo to nie dziwi. Do tego wszystkiego golił głowę na łyso, przez co wyglądał jak szef mafii wyjęty żywcem z amerykańskiego filmu.
- ...
... Małgorzato, miarka się przebrała - wycedził przez zęby na powitanie.
- Tu jest wypowiedzenie Twojej umowy. Nie musisz już przychodzić, zapłacę Ci do końca miesiąca z góry.
- ale proszę Pana...
- Nie przerywaj mi! Twoje zaniechania w pracy narażają moją firmę na straty! Nie ma w tej branży miejsca na wcześniejsze wychodzenie z biura jeśli nie jest gotowa umowa dla najważniejszego z naszych kontrahentów!
- Panie Andrzeju błagam, musiałam iść z Krzysiem do lekarza, bo dostał strasznej gorączki - mój głos zaczął się łamać a do oczu zaczęły napływać łzy. - Zamknij się gówniaro! Za każdym razem słyszę tę samą wymówkę! Nie mam zamiaru już więcej Ci pobłażać. Lepiej zacznij szukać nowej pracy a to potraktuj jako solidną nauczkę od życia!
Wybuchnęłam płaczem. Usiadłam na krześle naprzeciwko szefa, twarz schowałam w dłonie i łkałam, łzy kapały mi po szyji i zaczynały spływać pod koszulę.
Pan Andrzej wstał, podszedł do mnie i zaczął głaskać po włosach. Poczułam zapach drogich perfum. Bawił się tak moimi włosami a ja usłyszałam, że zaczął się śmiać pod nosem.
- Dziecko, skończ wyć, bo nic to nie da.
Nie wiem co mogłoby wpłynąć na moją decyzję.
Chyba musiałabyś przez tydzień robić loda mi i całej reszcie zarządu, żeby zostać w tej firmie.
Sarkazm w jego głosie można było wyczuć na kilometr.
Mój histeryczny płacz zelżał, ale wciąż byłam cała roztrzęsiona. Nie wiem co mną wtedy kierowało. Na pewno nie racjonalne myślenie.
Drżącycmi dłońmi zrzuciłam z siebie ...