Sigil (V). Póki śmierć nas nie…
Data: 02.01.2022,
Kategorie:
przygoda,
dramat,
miłość,
Fantazja
fan fiction,
Autor: XXX_Lord
... biegają jak szalone, ze skrajności w skrajność. W jednym momencie ma ochotę wyjść z niej i uciec gdzie pieprz rośnie, kiedy w kolejnej jest podniecony jej zachowaniem, reakcjami ciała i widokiem pięknej kobiety, ulegającej mu tak po prostu.
- Patrz na mnie i rżnij mnie mocno i ostro, taaaak, szybciej!!! – Ania dopinguje go drapiąc jego plecy, ramiona i zaciskając mocno uda wokół jego bioder – Jeszcze mocniej, cudownie!!! – Odchyla jego głowę do tyłu i wkłada palec wskazujący do ust.
- Anno, zaraz skończę – Chrapliwym, urywanym głosem Kadril obwieszcza nadchodzący orgazm. Dziewczyna wsuwa lewą dłoń między uda i zaczyna szybko trzeć cipkę palcem, wydając z siebie urywane jęki. Wreszcie wygina ciało w łuk i zamiera w bezruchu drżąc, a w jej wnętrzu rozlewa się gorąca sperma elfa, wystrzeliwana kolejnymi salwami, poprzedzonymi cichym "ooch", wydobywającym się z ust mężczyzny.
- To jeszcze nie koniec, Kadrilu – Zza zamkniętych oczu dobiega go cichy szept, nie nadążając z ich otwarciem zostaje wciągnięty do ciemnego, gwiezdnego tunelu i traci ponownie przytomność.
– Zaczyna ogarniać go przerażenie, otwiera oczy widząc wokół siebie czerwone ściany.
- No wreszcie jesteś, Kadrilu – słyszy z prawej strony głos, z pewnością nie należący do młodej osoby, ale dziarski, emanujący wewnętrzną siłą oraz energią – czekaliśmy tu na ciebie od dawna.
- Kim jesteś? – Elf z trudem podnosi się z podłogi – i skąd wiesz, jak mam na imię?
- Ach, gdzie moje maniery – Właściciel ...
... głosu okazuje się być starym gnomem – Mam na imię Voloth, jestem klucznikiem i strażnikiem Labiryntu Modronów.
- Skąd znasz moje imię? – Kadril wyciąga dłoń, uścisk gnoma jest mocny, a skóra sucha i pomarszczona.
- Od Anny, oczywiście – Voloth wyjaśnia to głosem tak pewnym, jakby tłumaczył dziecku wynik równania dwa plus dwa – Wiem, po co, a w zasadzie po kogo tu przybyłeś. Ona czeka na ciebie za tą ścianą – wskazuje na granitowy, czarny kształt za plecami – Poleciła mi przekazać ci, że to już ostatni etap – Oczy Volotha wpatrują się czujnie w oblicze elfa – a także żebyś uważał, bo czeka cię walka i twój przeciwnik świeci w słabym punkcie.
Wyczerpany potyczką z Korganem i jego wesołą gromadką oraz seksem z prostytuującym się wcieleniem Anny Kadril z trudem przemieszcza się w kierunku ściany. Odwracając się ze zdziwieniem zauważa, że gnom jest przygotowany do walki.
- Pomogę ci, chłopcze – Wyciąga spod płaszcza jarzący nikłym, błękitnym światłem łuk – To Taralash, magiczny łuk z Cięciwą Gonda, nie wymagający amunicji. Strzela półprzezroczystymi, błękitnymi pociskami z zimna. Jaką bronią dysponujesz? – Na widok miecza i katany jego uśmiech poszerza się – To wspaniały oręż, Dzienna Gwiazda nie przyda ci się zbytnio w walce z modronem, za to Furia Niebios tak. Podpowiem ci, pomny tego, co działo się tutaj jakiś czas temu, kiedy twoja przyjaciółka wraz z jej demonicznym kochankiem pokonała maszynę, miecz nie zawsze musi być mieczem, a czasami może stać się bronią rzucaną. ...