Pozegnanie jesieni
Data: 03.02.2022,
Kategorie:
Sex grupowy
Autor: Tomnick
... milczeniu. – Z wami chociaż można normalnie zjeść i wypić, bo z nimi... – z grymasem pokręcił głową, ruchem brwi wskazując stolik, przy którym siedziała żona.
Zaraz wsparł go milczący kolega:
– Kurde, sorki, dziewczyny, ale jednego nie rozumiem. Może mi wytłumaczycie? One ciągle siedzą we czwórkę: trzy godziny w autobusie i teraz jeszcze przy kolacji. Jeszcze we cztery czekały na autobus... No, maraton – z niedowierzaniem pokręcił głową. – Ciągle rozmawiają! Ciągle jedna przez drugą! Zawsze mówią przynajmniej dwie jednocześnie. I rozumieją się! – zamilkł i nabrał powietrza. – Dziewczyny! O czym?! O czym można tyle ględzić?! – zacisnął pięści i oparł o blat stolika. Nachylony nad stolikiem patrzył na nas z rozpaczą w oczach. Na jego twarzy malowało się cierpienie. Aż było mi go szkoda.
Daria popatrzyła na nich, na mnie i rozsądnie zaproponowała:
– Panowie, napijmy się!
– Ooo! Dziewczyny, coraz bardziej podoba mi się wasze towarzystwo!
– No, mnie też! Dziewczyny, wracamy tylko z wami! Żony niech siedzą ze swoimi koleżankami.
– Wiecie, gdybyście kiedyś miały ochotę wyskoczyć na kielicha, dzwońcie do mnie!
– Do mnie też!
Z uśmiechem im się przyglądałam i przysłuchiwałam. Znaliśmy się co najmniej od kilkunastu lat:
– Będę pamiętała. I trzymam za słowo.
– Jasne, Bogusia! Naturalnie. Tylko zabieraj za sobą Darię! Zawsze chętnie popatrzymy na taki super biust. Cha, ha, cha!
Daria uśmiechnęła się i pogroziła im palcem. Jednak było widać, że ...
... uwaga dotycząca biustu sprawiła jej przyjemność. Nawet poprawiła się na krześle, nieco wypinając obiekt ich szczególnego zainteresowania.
Przewróciłam oczyma.
– Ona jest taka głodna komplementów... – wykrzywiłam usta. – I niezbyt wymagająca. Nie rażą jej takie niewybredne żarty.
♥
W sobotę, po zwiedzaniu, wyszłyśmy jeszcze na długi spacer. Nie chciałyśmy siedzieć w pokoju. Reszta szykowała się na zapowiadany wieczorek. Kiedy wróciłyśmy, w hotelowej restauracji trwała jakaś impreza, było sporo par na parkiecie. I to w różnym wieku! Nie tylko z naszej wycieczki. Poszłyśmy do pokoju, przebrałyśmy się i wróciłyśmy do restauracji. Nikt nas nie szukał. Ponieważ brakowało wolnych stolików, rozczarowane usiadłyśmy przy barze. W zasadzie przyszłyśmy tylko coś zjeść, ale skoro brakowało wolnych miejsc, zdecydowałyśmy się na bar. Miejsce nie najlepsze, ale co zrobić? Zamówiłyśmy i, w drodze wyjątku, dostałyśmy posiłek przy barze, chociaż kelnerka miała niewyraźną minę. Po posiłku odwróciłyśmy się na barowych stołkach i patrzyłyśmy na tańczących.
– Kieliszek wina? – Daria podrygiwała, obserwując pląsy. Wiedziałam, że lubi tańczyć. Skończyła jakieś kursy, na pewno miała ochotę trochę poszaleć i przy okazji popisać się umiejętnościami.
– Czemu nie? – kiwnęłam głową.
Daria złożyła zamówienie. Przyjaciółka ubrała się elegancko: częściowo ażurowa, biała bluzka z niebieskimi wykończeniami i krótka niebieska spódniczka, czarne sandałki na szpilce, czarne pończochy. Świetnie ...