1. Paradise Circus


    Data: 15.08.2019, Autor: cupcake

    ... spędziłam głównie z Maćkiem. Łaziliśmy po kampusie wygłupiając się jak dzieci. Postanowił odprowadzić mnie do mieszkania. Wracając, dzwoniliśmy ludziom do drzwi, po czym uciekaliśmy. Czułam się jak gówniarz, ale było to cudowne uczucie. Byłam taka szczęśliwa, że w końcu udało nam się ze sobą poznać tak bliżej. Umówiliśmy się na obejrzenie filmu u niego w akademiku.
    
    Kiedy wylądowałam w łóżku, jeszcze kręciło mi się w głowie. Z cudownego, trochę nietrzeźwego nastroju wytrąciły mnie okrutne wyrzuty sumienia. Spędziłam cały wieczór z chłopakiem, który z niewiadomych powodów tak bardzo mnie pociągał. Kładł dłoń na moim kolanie. Palił ze mną po studencku. To nie było w porządku wobec Damiana. Zasnęłam, powtarzając jak mantrę, że nie pozwolę sobie już nigdy na taką sytuację. Jednak w nocy, wspomnienie swojskiego Maćka powróciło w niejednym śnie.
    
    Następnego dnia obudziłam się naiwnie wierząc w swoją silną wolę. Maciek to tylko szczeniacka fantazja, która nie ma nic wspólnego z prawdziwym uczuciem, którym darzyłam Damiana. Wydawało mi się, że skutecznie wymazałam z pamięci wczorajszy incydent, dopóki nie zauważyłam Maćka na końcu uczelnianego korytarza. Stał wśród grupki dziewczyn. Nie wiem co on ma takiego w sobie, że obtoczyły go ciasno wianuszkiem i szczebiotały jak wróbelki. W tamtym momencie najchętniej opowiedziałabym tym głupim dziewczynom, co wczoraj z nim przeżyłam. Że padło na mnie, wybrał właśnie mnie. Wygięłam usta w słodki uśmiech i rzuciłam niby-obojętne "cześć”. ...
    ... Maciek spojrzał na mnie naprawdę obojętnie i nie powiedział nic. Jakby mnie wcale nie znał. Jakbyśmy się nie umówili na oglądanie filmu. Jakby wczoraj nie istniało.
    
    Przez cały dzień nie mogłam się skupić na zajęciach. Jego ignorancja doprowadzała mnie do szaleństwa. Miałam dać sobie spokój, właściwie powinnam być mu wdzięczna za takie zachowanie. Jednak postanowiłam wygarnąć mu wszystko, po zajęciach pospiesznie wybrałam się do akademika. Cała czerwona ze złości, zapukałam do jego drzwi i nie czekając na zaproszenie weszłam do środka. Leżał na łóżku, najwyraźniej się uczył, bo wszędzie porozrzucane były jakieś kserówki. Podniósł wzrok, uśmiechnął się drwiąco, jakby spodziewał się mojej wizyty.
    
    - Myślisz, że możesz mnie tak traktować? Jak swoje wszystkie przygłupie koleżaneczki. Najpierw mnie zwodzić, a później udawać, że się nie znamy. Nie wiem, może to jest dla ciebie jakiś wstyd. Nie rozumiem. – zaczęłam mówić bardzo szybko. Nie przerywałam, a w tym czasie on wstał i z przepraszającym wzrokiem podszedł do mnie. Tak naprawdę blisko.
    
    Czułam zapach jego ciała, zmieszany ze słodką wonią proszku do prania i jakieś wody kolońskiej. W pewnym momencie zniżyłam ton głosu, mówiłam coraz ciszej i wolniej. Aż w końcu zamilkłam z zakłopotania. Patrzył na mnie swoimi kocimi oczami, tak czule.
    
    - Jesteś taka drobniutka. – zaśmiał się. – Mógłbym cię nosić całe dnie.
    
    Byłam tak zmieszana, że spodziewałam się wszystkiego. On nachylił się nade mną. Przestraszona obróciłam głowę, ...