Gdzie duchy przodków (I)
Data: 17.02.2022,
Kategorie:
średniowiecze,
Fantazja
Pierwszy raz
Autor: NeverShoutNever
... siwą brodą i kosturem w dłoni. Kilkutysięczny tłum wydał okrzyk na cześć zmarłych. Racisław chlipał jak małe dziecko i musiałem go uspokajać i mówić, że księciu nie przystoi okazywać słabości.
- Przeklinam zabójców pomazańców bożych, niech szczezną z diabłami, ich ciała rozłożą się powoli niczym trupie szczątki, niech ziemia, po której stąpają, będzie przeklęta, a wiatr zawsze wieje im w oczy! - kontynuował swe zawodzenia. Dziad przyłożył płonącą pochodnię do stosu, który w mig zajął się i zalśnił blaskiem oczyszczającego ognia. Buchnęło ciepło, gdy ogień rozprzestrzeniał się szybko po słomianym stosie. Wkrótce dosięgnął stóp najpierw Uniemysła, później mego ojca. Zgromadzeni poczuli swąd palonych ciał...
Około północy ogień jeszcze się tlił i rozświetlał mroki panujące wokół Opola. Wiosenna noc była ciemna jak mało która. To zwiastowało dla naszego ludu tylko najgorsze rzeczy. Wrogowie zyskali przewagę, diabły, zdawało się, buszowały po naszych lasach w większych niż zazwyczaj ilościach. I mi zdawało się, że widzę między gęstymi liśćmi czerwone ślepia. Zasnąłem z poczuciem ciągłego niepokoju, którego nie mogłem się pozbyć nawet po kilku pucharach wina.
- Może paskuda jaka, hę? - mój kuzyn dał mi kuksańca i spojrzał na mnie zawadiacko, gdy powóz z Aurelią Konstancją podjechał pod opolskie siedlisko, a ze środka wysiadła średniego wzrostu dama, odziana nadzwyczaj bogato, a na twarzy miała coś w rodzaju welonu. Damskie fatałaszki nie były moją mocną stroną, gdyż ...
... dotąd fatygowałem się jedynie by je ściągać z niewieścich ciał, a nie nazywać i podziwiać. Jej długa, granatowa suknia była ozdobiona złotymi nićmi, które układały się w liście jakiejś nieznanej mi rośliny, zapewne egzotycznej. Długie rękawy i całkowity brak dekoltu mocno mnie zdziwił. Spodziewałem się, że Aurelia będzie mocno się wdzięczyć, by zatuszować ewentualne braki w wyglądzie. Spod welonu na twarzy wystawał zaś długi niemal do pasa, czarny warkocz we wplecionymi kolorowymi wstążkami. Zgromadzona wokół gawiedź ciekawskich była pilnowana przez strażników, zaś wokół mnie i mego brata zgromadzona była cała Rada Starszych i inni, także wrocławscy dostojnicy, którzy przybyli dzień przed Konstancją.
- Aurelia Konstancja z rodu Wyszowiców, władców na Wrocław i sześćdziesiąt pięć grodów nad rzeką Ślezią, od Górek Smoczych po dzikie ostępy Wyżyny Koziej - oznajmił Przemił wszystkim zgromadzonym. – Oraz książę Skardmir z rodu Witomysłów, władców na Opole i osiemdziesiąt grodów nad Ostrogą, od rzeki Wełenki po nieprzemierzone Bory Suche - dziewczyna podała mi dłoń delikatną i bladą, zapewne nigdy niestrudzoną żadną pracą. Wyglądała niemal na dziecinną w mej prawej ręce, wyćwiczonej od miecza. Służka, która jak cień podążała za nią, pomogła jej odsłonić koronkowy welon. Ujrzałem wtedy twarz kobiecą, pociągłą, z prostym nosem i szarymi jak pochmurne niebo oczami. Usta miała zadbane, a policzki zaróżowione. Dostrzegłem, że kilka pieprzyków zdobi jej smukłą szyję.
Tymczasem ...