Gdzie duchy przodków (I)
Data: 17.02.2022,
Kategorie:
średniowiecze,
Fantazja
Pierwszy raz
Autor: NeverShoutNever
... przystąpił do nas dziad, który wcześniej oddawał duszę mojego ojca i brata bogom.
- Dwa rody połączą dziś swą siłę przed obliczem bogów przeszłych i przyszłych, a moc Światowida złączy ich jako małżeństwo. W obliczu smutnej okoliczności śmierci Króla Myślidara Witomysła, to na jego potomku i dziedziczce ziem Wrocławskich spocznie obowiązek opieki nad ziemiami zjednoczonych królestw Wrocławskiego i Opolskiego, zapewnienie potomka na tron, a także oddawanie czci naszym najwyższym bóstwom, by świecić przykładem dla ludu i przebłagać ich o pomyślność dla mieszkańców. W imię naszego najwyższego boga Światowida! - wykrzyknął ostatnie słowa i owinął nasze dłonie gałązką dorodnego bluszczu o ciemnozielonych liściach. –Przy świadkach, przy obecności wszelakich duchów i mocy Natury, jesteście mężem i żoną, połączeni na zawsze, aż do śmierci ciał - odmówił formułę i sięgnął po palące się kadzidło. Dostrzegłem, jak Aurelii zaczynają łzawić oczy, zapewne nie od wzruszenia, lecz od dymu palonego miodunka wierzbowego. Na głowę nałożono jej piękny i dorodny wianek z wiosennych kwiatów i polnych ziół. Dodał jej uroku.
Spojrzała na mnie nieśmiało. Ruszyliśmy błotnistą zazwyczaj drogą, na tę okazję wyłożoną drewnianymi deskami do zamku. Cały czas towarzyszyłam nam tłuszcza, ciekawa nowej królowej. Cieszyłem się, że ludzie mieli o czym rozmawiać, gdyż ślub odwracał ich uwagę od problemów na granicy z Wiślanami, na której działo się źle. Nie chciałem o tym jednak teraz myśleć, na własnym ...
... ślubie, a w głowie krążyła mi już wizja nocy poślubnej...
- Jak minęła podróż? - postanowiłem odezwać się dość prozaicznie.
- Wiosenne roztopy są dość dokuczliwe na szlaku. Jednak im bliżej Opola, tym i trakty lepsze - odparła dyplomatycznie.
- A jak zdrowie twego ojca? Wielka szkoda, że nie mógł dziś przybyć w tak ważnym dla ciebie, dla nas dniu - ojciec Aurelii miał już siedemdziesiąt lat i ledwo się poruszał. Aż dziw, że jego stare lędźwie, mogły stworzyć coś tak pięknego jak Konstancja.
- Leży już ósmy dzień w łożu, bardzo boli go serce i często kaszle. Krwią - ostatnie słowo wymówiła cicho i z wielkim smutkiem.
- Zapewniam cię, że dam ci wszystko, byś czuła się tu dobrze - pocieszyłem ją łagodnym głosem.
Odpowiedziała tylko nieśmiałym uśmiechem. Być może nie wierzyła w moje zapewnienia. Dotarliśmy do sali biesiadnej, gdzie stoły uginały się od przeróżnych pieczeni, sarniny, dziczyzny, tuszek króliczych, tłustych szynek i najlepszych podrobów, warzyw gotowanych i z przyprawami, a przede wszystkim od win i piw. Tyle alkoholu nie widziałem na oczy jak żyję, niestety nie będę mógł dziś nacieszyć się trunkami, gdyż chciałbym, by moja młoda małżonka nie zraziła się do mnie już pierwszej nocy ze mną spędzonej.
Podobno sprowadzono najlepszych grajków i trubadurów z ziem opolskich. Był wśród nich nawet sam Sobieżyr, autor takich pieśni jak „Wszystkie nimfy i wróżki u mych stóp tańcują” albo „Gdzie bory w zwierzynę obfite”. W myślach doceniłem pracę Przemiła, ...