197siedem (3)
Data: 18.02.2022,
Kategorie:
Lesbijki
Pierwszy raz
Autor: monikajastrzebska
OD AUTORKI:
To już trzeci kolejny odcinek powieści i zarazem spore fragmenty trzeciego rozdziału książki. Tak jak zapowiadałam poprzednio, póki co będzie to ostatni fragment w ciągu chronologicznym zgodnym z układem powieści, jaki publikuję w tej witrynie.
Tych, którzy trafili tu po raz pierwszy zachęcam do wcześniejszej lektury pierwszego i d**giego odcinka, gdyż wszystkie trzy stanowią logiczną całość.
Planuję opublikować za kolejne parę tygodni, jakiś przypadkowo wybrany fragment dalszego ciągu, a być może w dalszej perspektywie następne, jednak tutaj na pewno czytelnik nie przeczyta całości.
Jednocześnie zachęcam do namierzenia mojej witryny BryzaOdMorza. Tam w niedalekiej przyszłości powinna znaleźć się cała powieść już po korekcie i w profesjonalnym układzie graficznym.
Życzę przyjemnej lektury.
Monika Jastrzębska
III. Z PAMIĘTNIKA
(22 sierpnia 1976, niedziela, wieczorem)
A więc jestem w Jeleniej Górze. I wszystko wskazuje na to, że przez jakiś czas tu pozostanę. Przyjechaliśmy w piątek. Ciocia – a właściwie Jola, jak sama chce żeby do niej mówić – jest jak zwykle urocza. Ostatni raz widziałam ją cztery lata temu. Nic się nie zmieniła. Chociaż chyba jeszcze wyładniała, jeśli to w ogóle możliwe. Jak mnie przytuliła, to aż mnie ciarki przeszły. A jak pachniała... Kochana Jola. Teraz zdałam sobie sprawę, jak mi jej brakowało. Tato i mama przegadali z nią całą noc. Pojechali wczoraj po południu i od tego czasu jesteśmy tu we dwójkę, a właściwie ...
... we trójkę, bo jest oczywiście Maxi. Wydaje się to nieprawdopodobne, ale po tylu latach naprawdę mnie poznała. Już w piątek przeniosła się do mojego pokoju. Teraz śpi. Jola nazwała ją zdrajczynią. Oczywiście żartowała, a Maxi nawet nie otworzyła oka.
Jeszcze po przyjeździe nie byłam do końca pewna, czy chcę tu zostać. Zadecydowały dwie rzeczy, a właściwie osoby. Pierwsza to, jakżeby inaczej, Jola we własnej osobie, a o d**giej na razie niewiele wiem. Zobaczyłam ją z auta, jak staliśmy w piątek na sąsiedniej ulicy. Była przed domem z psem, ślicznym owczarkiem alzackim. Chyba tam mieszka. Ona też jest śliczna. Cały czas się śmiała i rozmawiała z tym psem. Potem razem gdzieś poszli w górę ulicy. Bardzo mnie zaintrygowała. Pytałam Jolę, czy zna tu kogoś w pobliżu (nie mogłam przecież wprost powiedzieć, o kogo mi chodzi), ale odparła że nie.
– No jak tam młoda, rozgościłaś się już? Jak pokój? – Jola stanęła w progu ze szklaneczką w ręku.
– W porządku.
Patrzyła z ciekawością na Anię. Pociągnęła łyka ze szklanki.
– Ładna pannica z ciebie wyrosła. Masz już jakiegoś kawalera?
– Jeszcze nie.
– Ale pewnie całe stada wielbicieli? No powiedz.
– Nic takiego nie zauważyłam.
– No tak, młodość. Pewnie wszyscy cię zanudzają takimi gadkami. Przepraszam. – Nagle się zreflektowała. – Ty chyba nie pijesz, co? Sorry, że ja tak sama.
– Nie, nie piję.
– Ja w twoim wieku co prawda nie miałam jeszcze alkoholu w ustach, ale teraz to nadrabiam. Poza tym dzisiaj są inne ...