Debiutant - powrót do gry
Data: 25.02.2022,
Kategorie:
emigracja,
Brutalny sex
casting,
Autor: GreatLover
... „VATOS”
- Kim są ci Vatosi?
- Vatos, nie Vatosi. To grupa, która kontroluje ten teren. Narkotyki, haracze, dziwki – z tego żyli, żyją i jeszcze długo będą tutaj żyć. Zadekowałam cię tutaj, bo to ostatnie miejsce, w które zapuszczają się patrole policji. Nikt nie będzie cię tutaj szukać, ale mam nadzieję, że jak najszybciej się stąd wyrwiesz – to miejsce nie nadaje się dla wszystkich...
- Ciekawe, kiedy mnie tutaj ktoś dopadnie
- Nikt, jeśli będziesz uważał na to, co robisz na ulicy. Tutaj, w bloku, jesteś bezpieczny. Zadbałam o to.
- Jak? – spytałem i stanąłem jak wryty.
Byliśmy na szczycie schodów. Zszokowany patrzyłem na koniec korytarza, w którym oparty o ścianę stał jakiś facet. Miał zwichrzone, siwe włosy, zapadnięte policzki i spory zarost na twarzy. Ubrany był niechlujnie, w jakieś porwane szmaty. Swoje przekrwione, wyłupiaste oczy skierował na klęczącą przed nim dziewczynę. W milczeniu patrzyłem jak staruch wplata swoje sękate, wielkie dłonie w kręcone włosy miarowo poruszającej się głowy. Gdy zorientował się, że go obserwujemy, spojrzał na nas gniewnie nie przestając dogadzać sobie ustami tajemniczej panny. Wykrzyczał w naszą stronę jakieś obco brzmiące przekleństwo.
- No problema, senor – odpowiedziała w jego stronę Katrina – chodź – rzekła do mnie ignorując moje zgorszone spojrzenie.
- Widziałaś to? – spytałem zszokowanym głosem, gdy wchodziliśmy na ostatnie, najwyższe piętro.
- Jeśli zostaniesz tu dłużej, będziesz musiał przyzwyczaić ...
... się do takich widoków... - usłyszałem jej zrezygnowany głos.
Na górze było gorąco. Czułem, jak moja skóra pokryła się warstwą lepkiego, nieprzyjemnego potu. Katarzyna również cierpiała z powodu duchoty, ale nie dawała tego po sobie poznać.
- Przywykniesz – powiedziała po prostu, gdy otwierała drzwi do mojego nowego mieszkania – zapraszam – dodała, otwierając je na oścież.
Miałem wrażenie, jakbym cofnął się w czasie. Znalazłem się w mieszkaniu, które było urządzone prawdopodobnie w połowie ubiegłego stulecia i wyglądało na to, że od tego czasu nikt o nie nie zadbał.
Coś zachrobotało po podłodze i kątem oka zauważyłem jakiś niewyraźny kształt, który pomknął w stronę łazienki, – chociaż łazienką nie mógłbym nazwać kąciku, oddzielonego ścianką z dykty, w którym stał stary kibel i poczerniały od brudu prysznic. Na suficie, z którego zdążył odpaść niemal cały tynk, zauważyłem pojedynczą, stłuczoną żarówkę z łańcuszkiem uruchamiającym mechanizm, który był oberwany w połowie długości. Powiodłem wzrokiem po gołych ścianach i zatrzymałem się na kąciku kuchennym, przy którym stały stare, zniszczone meble – niektóre szafki miały połamane, bądź wyrwane drzwiczki. Lodówka wyglądała na sprzęt z lat powojennych a na gazowej kuchence brakowało jednej metalowej podstawki, na której stawiało się garnki – szczerze mówiąc wątpiłem, czy znalazłbym jakiekolwiek w tym burdelu. Powiodłem spojrzeniem po wytartym parkiecie, na którym widziałem ślady pazurków i szczurze bobki i zatrzymałem się ...