1. Sekret cz. 11


    Data: 17.08.2019, Autor: anabel87

    ... stukał w klawisze laptopa, a stewardesy plotkowały z przodu przy parzeniu kawy.
    
    - Smakujesz wybornie, - mruknął.
    
    Wziął szklankę i dopił drinka.
    
    - Za pół godziny powinniśmy lądować, więc popraw się.
    
    Dotarliśmy w końcu do słonecznego Miami. Opuszczałam lotnisko chowając sweter głęboko w torbie. Tu mogłam być jego i nie kryć się przy tym.
    
    Pchał wózek z naszymi rzeczami, a ja bez oporu uchwyciłam się jego ramienia wcześniej zakładając przyciemniane okulary.
    
    Widziałam te spojrzenia, kobiet na niego i mężczyzn na mnie. Zapewne niektórzy zastanawiali się nad różnicą wieku między nami, ale on był dojrzałym, zadbanym mężczyzną mogącym mieć każdą na swoje zawołanie.
    
    Mogliśmy udać się do naszego domku.
    
    Wsiedliśmy do taksówki. Objął mnie i przytulił mówiąc taksówkarzowi, aby zawiózł nas do ośrodka, w którym wynajął miejsce. Tutaj nie krępował się, całował mnie bez zahamowań.
    
    Na miejscu, przy recepcji odebrał klucze od naszego domku.
    
    - Paczka czeka na miejscu, - powiedział recepcjonista, a jeden z pracowników wziął nasze bagaże.
    
    - Dziękuję, - wręczył mu dodatkowy banknot, po czym skierował się za bagażowym.
    
    Czekałam aż dotrzemy do tego miejsca. Chciałam go, pragnęłam i miałam zamiar nie opuszczać sypialni przez kilkanaście najbliższych godzin.
    
    - Ściągnij górę, ciepło jest, - ...
    ... szepnął.
    
    Uniosłam koszulkę, aby pozostać w samej górze od stroju, kiedy skąpani w słońcu podążaliśmy do znajdującego się na samym kraju domku z bezpośrednim dostępem do plaży.
    
    - Cieszę się, że tu jestem, - powiedziałam do niego z uśmiechem.
    
    - Ja także, - mruknął przyspieszając krok po tym jak zerknął na szparkę między moimi piersiami, która formowała się dzięki temu materiałowi.
    
    Chwilę później zamykał już drzwi za bagażowym, któremu zdążył wcisnąć napiwek.
    
    Patrzyłam na niego z radością. Tu nie musiałam się nikim przejmować.
    
    Już rozpiął kilka guzików od koszuli, ale nagle zatrzymał się, jakby o czymś sobie przypominając. Zbliżył się do pudełka o którym wspominał recepcjonista. Wyglądał jak dziecko w sklepie z zabawkami, gdy szybko rozcinał je.
    
    - Idź do łazienki i weź prysznic. Przyniosę ci to co masz ubrać.
    
    - Tak, tato, - powiedziałam kusząc i skierowałam się zadowolona do danego miejsca słysząc za sobą jego jęk.
    
    To był dobry pomysł. Oczyściłam swoje ciało w letniej wodzie, wyczyściłam się po podróży, a dzięki różanemu balsamowi pachniałam o niebo lepiej niż kilka minut wcześniej.
    
    Wycierałam się, a na koszu już znalazłam rzeczy, które przyszykował.
    
    Był to czarno biały komplet, gorset, majteczki, pończochy1. Wszystko eleganckie i drogie. A do tego czarne szpilki.
    
    Czekała nas szalona jazda. 
«123»