1. Slumsy. Marta i dyrektor (II)


    Data: 29.03.2022, Kategorie: nauczycielka, BDSM Autor: historyczka

    ... których istnienia nie przypuszczała. To, że bardzo, ale to bardzo chce być uległa. Że bardzo, ale to bardzo, chce być wykorzystywana…
    
    Ptak uświadomił sobie, jak udaną ma passę.
    
    „Doskonale mi się kończy tydzień! Najpierw ta Halina. Wystarczyło ją dobrze postraszyć eksmisją, a w końcu się ugięła! Niby ma swoje lata, a jaka zgrabna. Wdówka bez środków do życia! Rozłożyła grzecznie nóżki, w swoim mieszkanku, jak trzeba… A jak głośno jęczała! Ta plotkara spod niej słyszała na bank.
    
    A ta głupia Kryśka! Ta się dopiero stawiała! Ale Rychu - kumpel komornik zrobił swoje. Ta córka Kryśki ledwo co skończyła osiemnaście lat, a w moim aucie pracowała usteczkami, jak rasowa cichodajka! A potem, na tylnym siedzeniu piszczała cieniutko, jak mała myszka!
    
    A teraz znowu pani nauczycielka Marta… Atrakcyjniejszej kobitki w życiu nie widziałem! Damulka! Należy jej się na dobitkę, kolejny raz solidny wycisk!”
    
    - Cóż, moja paniusiu… jeśli jesteś gotowa na moje propozycje, to może coś tu wydumamy.
    
    „Nawet nie myśl, że cię stąd wypuszczę, zanim drugi raz cię nie wydupczę! Ale… skoro mam cię sikorko już tak pięknie w garści, to może coś więcej da się z tego wycisnąć?!”
    
    - Domyślasz się pewnie moja damulko, czego będę od ciebie chciał? – patrzył jej badawczo w oczy, nadal nie pozwalając usiąść.
    
    Martę przeszył dreszcz.
    
    „Wiem doskonale. Chcesz mnie znowu wydymać. Zapewne tu i teraz…”
    
    Chrząknęła nerwowo.
    
    „Cóż… jestem na to gotowa… przecież, tak naprawdę, po to tu ...
    ... przyszłam…”
    
    - Panie dyrektorze… cóż… domyślam się…
    
    Jakąż przyjemność sprawiło jej to wyznanie.
    
    Nie mniejszą niż Ptakowi.
    
    - Czyli zgadza się pani? – wypowiadał to tonem pewnym siebie, czując, że ma ją w garści.
    
    - Cóż… chyba nie mam innego wyjścia…
    
    „Boże! Ależ ta rola bezradnej kobietki mnie nakręca! O tak! Bezbronnej dziewczyny, zdanej w pełni na wolę potężnego pana dyrektora!”
    
    - Tak myślałem, że nie będzie pani protestować… Ale… mam też swoje warunki dodatkowe…
    
    Marta wzdrygnęła się.
    
    - Co takiego…? Panie dyrektorze…
    
    - Hmm jakby tu powiedzieć?
    
    Błysk w oku urzędasa mówił wiele. „Co laluniu, przestraszyłaś się? Już czujesz pismo nosem? Już domyślasz się, że będzie ostrzej?!”
    
    - Jakby to ująć? Może tak… Jestem mężczyzną, który lubi… że tak powiem… ostrą jazdę!
    
    Pod nauczycielką ugięły się nogi.
    
    „Ach ty zbereźniku! A więc chcesz mnie potraktować, jeszcze ostrzej niż wtedy?! Ostra jazda! Co to ma znaczyć? Będzie mocniej we mnie wchodził? Zwiąże mnie? Wysmaga mi tyłek? A może wsadzi mi jakiś przedmiot! Boże! Jak to mnie podnieca!”
    
    Kobieta milczała, głośno oddychając. Jan przyglądał się jej, jak myśliwy ofierze i drążył, jakby chcąc się nad nią pastwić. Wycedził.
    
    - Cóż zatem… rozumiem, że zgadza się pani na to?
    
    Marta wydukała cichutko.
    
    - Cóż… zatem… chyba muszę się zgodzić…
    
    - No i jeszcze jedno – mężczyzna wpatrywał się w twarz nauczycielki – mam taką słabostkę… wiesz paniusiu, ja jestem chłop ze wsi… lubię czasem sobie nie Wersalem jechać, a ...