1. Przybyl i poszedl


    Data: 20.08.2019, Kategorie: Fantazja Autor: Sztosig

    Jeszcze niedawno człowiek myślał, że jest marzec i czas przygotowywać się na Wielkanoc, ale dzień ten minął niepostrzeżenie z powodu chińskiego nietoperza. Albo wietnamskiego nietoperza. Bez znaczenia. Święta przyszły i poszły jeszcze szybciej niż wszelkie poprzednie. A tu nagle nastał grudzień. Przysięgam, że czas mija szybciej, im człowiek jest starszy. Święta były takie fajne, gdy było się młodym. Nie trzeba było planować prezentów, nie trzeba było robić zakupów, lepić pierogów, sprzątać a sałatka jarzynowa po prostu się pojawiała. Nie było jej i nagle była. Oczywiście pod warunkiem, że jest się jedynakiem i ma się apodyktyczną matkę. Ale tę zasraną sztuczną choinkę i tak trzeba było ubierać. Mimo wszystko magia z wiekiem zaczęła znikać, figurki Batmana nie dawały już satysfakcji a jeszcze większa zmiana następuje po wyprowadzce z rodzinnego domu. Lub mieszkania, w zależności od stanu majątkowego rodziny. W każdym razie przybyły te dni, wypadałoby więc wykazać inicjatywę i zaproponować przygotowanie chociaż tej sałatki. Dla starego kawalera jest to ogromne wyzwanie logistyczno-manualno-kulinarne. I ten pierdolony groszek. Wieczór wigilijny przebiegł zgodnie z harmonogramem, długi wstęp, krótkie rozwinięcie i jeszcze krótsze zakończenie. Najdłużej trzeba było czekać na rybę, która nie chciała się usmażyć. Łamanie się opłatkiem poszło już gładko – z niezręcznymi i wymuszonymi życzeniami. Odrobina świątecznej magii pozostała wyłącznie w jedzeniu, ale też nie można jeść bez ...
    ... końca. Prezenty dla dziecka (dziecka tylko w teorii) nie robią już takiego wrażenia, większą satysfakcję daje reakcja rodziców na prezenty. Dobre momenty trwają jednak tylko chwilę, przygotowania skończone, potrawy zjedzone, prezenty rozdane i wypadało wracać do domu. Trzeba było jeszcze tylko spakować sałatkę, krokiety, uszka i barszcz, przez kolejne dwa dni też trzeba coś jeść. Mnóstwo powiadomień przewinęło się przez ten dzień. „Wesołych świąt”. „Pilnuj karpia”. „Świętujmy, przynajmniej dziś premier nie wygłosi przemówienia”. Odczytywanie i odpisywanie na wiadomości świąteczne powinno się wpisywać do CV, jako doświadczenie na stanowisku specjalisty ds. obsługi klienta. „Dziękuję, wzajemnie” i kopiuj-wklej raz, drugi i trzeci. Przesuwanie okienek, jedno po drugim, a tu nagle wiadomość od niej, „Nie jedz tyle, bo ci tyłek rozerwie, szczęśliwych i spokojnych świąt”. „Ty się skup na swoim tyłku”, należało odpisać zgodnie z konwenansem. „No i oczywiście również życzę spokojnych i uśmiechniętych świąt”, człowiek wiedział, że o czymś zapomniał. Po powrocie do domu trzeba było zabezpieczyć łupy żywnościowe, odpalić źródło bezużytecznych informacji i jednocześnie zabójcę wszechobecnej ciszy. Kolejne powiadomienie.
    
    – Co jest nie tak z moim tyłkiem? I jak mija Wigilia? ­– zapytała.
    
    – Twój tyłek nie jest koszerny a Wigilia przeminęła, jestem już w domu i korzystam z ciszy i spokoju. – odparł.
    
    – Jest Wigilia, a ty siedzisz samemu? Co z tobą nie tak? I od kiedy przejmujesz się ...
«1234...9»