-
Szantaż, czy jednak sama tego chciałam? Część IV
Data: 03.05.2022, Kategorie: Fetysz Podglądanie Autor: TanielN
Mój doradca chyba był zadowolony z wyzwolenia jakie we mnie zaszło gdyż od dawna nie odezwał się. Na początku czułam się strasznie opuszczona ale jak to bywa czas wyleczył mnie z obsesji pokazywania swojego ubioru przed telewizorem. W ferie postanowiłam pojechać na narty, zresztą prawie jak co roku. Jestem wykwalifikowaną instruktorką narciarstwa a możliwości dorobienia nigdy nie powinno się odrzucać. Zgłosiłam się do jednej z polskich firm organizującej wyprawy w Alpy dla studentów. Przeszłam pozytywnie proces rekrutacji i tak lądujemy na tydzień przed wyjazdem. Czas było skompletować całe niezbędne wyposażenie, jak i poznać się z resztą kadry na mniej oficjalnym spotkaniu niż te organizowane w celach informacyjno organizacyjnych. Jak każda kobieta pragnęłam zrobić dobre wrażenie więc subtelny makijaż podkreśliłam białym golfem i bordowymi spodniami. Gdy przyszłam do knajpki w której byliśmy umówieni przeżyłam nie mały szok. Okazało się, że na 15 osób jest jeszcze tylko jedna kobieta. Chciałabym móc powiedzieć, że od razu w ramach kobiecej solidarności przypadłyśmy sobie do gustu ale było dokładnie odwrotnie. To był taki typowy lachon pragnący być w centrum zainteresowania facetów. Więc na dzień dobry rozpoczęłyśmy rywalizację którą z nas będą lepiej wspominać i szerzej się uśmiechać witając. Jakby tego było mało to rozpoznałam jednego chłopaka, w gimnazjum był strasznie we mnie zakochany, ale ja parokrotnie odrzuciłam jego anonse. Nie zachowywał się jakby mnie poznał więc ...
... i ja nie wybiegałam przed szereg. Ogółem atmosfera była luźna, sami studenci, wszyscy zakochani w nartach. Liczne wspomnienia pokonanych tras wraz z liczbą wypitych butelek zaczęły ustępować innym tematom. Kilku chłopaków jeżdżących od lat z tą firmą zaczęło nas wtajemniczać w różne zwyczaje które panują na miejscu. Za dnia mamy być na tyle trzeźwi by być w stanie jeździć a wieczorami ogarniać atrakcje jak i tych bardziej pijanych. Utworzyliśmy konfe na jednym z portali społecznościowych i rozeszliśmy się do domów. Po dwóch dniach ożyła. Gdy po zajęciach spojrzałam na powiadomienia było jedno zdjęcie i parędziesiąt komentarzy. Klara wysłała zdjęcie jak przymierza kostium kąpielowy z dopiskiem „jak myślicie, przyda się do sauny czy będzie można bez?”. Wiadomo, że od razu 13 głosów zaczęło się prześcigać w zapewnieniach, że nie będzie jej on wcale potrzebny... Jeśli chce się tak bawić to nie wie na jaką rywalkę trafiła. Szybko wróciłam do domu i założyłam odpowiednio uszytą spódniczkę uczennicy i białą koszulę. Zamiast ją zapiąć przywiązałam jej dół ze sobą by nie była całkiem rozchylona i zaczęłam eksperymentować z pozycją do zdjęcia. Zależało mi by było jasne, że nie mam na sobie stanika oraz tak ułożyć nogę by rozcięcie w spódniczce całkowicie spływało z mojego uda trzymając bok jedynie na agrafkę. Po chwili miałam co chciałam i wysłałam z dopiskiem „mamy w planach jakiś konkurs przebierańców?”. I już wszyscy panowie byli moi, zapewniali, że żaden konkurs nie potrzebny bo ...