Marzenia panny na wydaniu
Data: 04.07.2022,
Kategorie:
Anal
Creampie,
Sex grupowy
Brutalny sex
Autor: DrKodein
Pewien byłem, że już po imprezie, że Madzia zaraz zamówi taksówkę, że trzeba dopijać i się
rozchodzić, że zobaczymy się na jej cholernym ślubie, że w białym welonie będzie
zaprzysięgać swoją cudną dupę temu trollowi. Zostaliśmy we czwórkę: ja, Madzia, Patryś i
śpiący Antek. Wieczór panieński Madzi przerodził się w noc i powoli zaczynać pieścić
poranek.
- A jakie masz marzenie erotyczne – wybełkotał Patryś – które musisz spełnić jeszcze
przed ślubem?
Zaśmiałem się głośno. Madzia też się zaśmiała i śmiała się długo, ale potem wsadziła
palec w usta i się zamyśliła.
- Serio – dobełktotał Patryś, przysuwając się do Madzi. – Ostre, żadnych pierdów.
Siedzieli na kanapie naprzeciwko mnie. Madzia siedziała po turecku – była w
obcisłych, spranych dżinsach i luźnej białej bluzce odsłaniającej ramiona. Co jakiś czas
mogłem spojrzeć na odciśniętą w dżinsie sugestię mięsistej cipki. Na opalonej cerze odcinały
się różowe ramiączka od biustonosza.
Spojrzała na Patrysia i znów się roześmiała, ale widziałem w jej oczach, że coś
przyszło jej do głowy i chciałoby wyjść ustami, gdyby ich nie zacisnęła. Patryś też to widział,
mimo, że niewiele już widział.
- Powiedz nam – powiedział z namaszczeniem. – Komu, jak nie nam?
- I kiedy, jeśli nie teraz? – dodałem.
Napiliśmy się, obserwując Madzię. Wodziła wzrokiem po suficie, próbując zgubić
myśl wędrującą jej po głowie.
- Za cztery dni będzie po tobie! – Zagrzmiał Patryś.
- Zgaś ...
... górne światło – Madzia zwróciła się w moją stronę, zatykając usta Patrysia
dłonią.
Wstałem, zgasiłem i wróciłem na fotel. Siedzieliśmy w półmroku, poza jakąś odległą,
mętną lampką, w pokoju było jeszcze kilka grubych świeczek. Roztapiały się wśród pustych
butelek.
- Wszystko zostaje tutaj – powiedziała Madzia.
Patryś pokiwał głową. Ja rozłożyłem ręce. Jasne. Znamy się od stuleci. Tysiącleci!
Zanim pojąłem co się dzieje, zgrzytnął suwak i dżinsy Madzi przeleciały przez pokój.
Oparła stopy o stolik, rozkładając szeroko kawowe uda. Wąskie, siatkowane majteczki też
miała różowe.
Patryś znieruchomiał z rozchylonymi wargami.
Madzia oblizała dwa najdłuższe palce u prawej dłoni i wepchnęła ją pod majteczki.
- Mhhh – stęknęła cicho.
Oparła się głębiej w kanapie, odsuwając stolik stopami i zaczęła masować swoją cipkę
przez różową koronkę. Leżała z zamkniętymi oczami i oddychała coraz szybciej. Prawa dłoń
wierciła się coraz gwałtowniej, Madzia odchyliła słodką, smukłą szyję do tyłu i jej koński
ogon o barwie jesiennego liścia spłynął po ramieniu. Lewą dłonią odchyliła bluzkę, wyjęła
duży, oliwkowy cycek z biustonosza i miętosiła go, jakby robiła to po raz pierwszy w życiu.
Odleciała na chwilę, zostawiając nas zmrożonych jak kamienne posągi. Jebana dziwka
naprawdę to robiła! W pokoju czuć już było zapach jej cipki.
Otworzyła oczy, spojrzała w moją stronę – wzrok miała mętny – i wyprostowała nogę,
kładąc stopę na moim kolanie. ...