1. Trzy dni w gorach


    Data: 02.09.2022, Kategorie: Romantyczne Autor: orfeusz

    Mam 19 lat i aż głupio mi się przyznać, ale do tych wakacji żyłam w przekonaniu, że nikt mnie nigdy nie zechce. Owszem, mam przyjaciół i co najśmieszniejsze, prawie samych płci męskiej, ale żeby być z kimś, potrzeba czegoś więcej niż charakter, potrzeba wyglądu, a ja do najszczuplejszych nie należę. Na dodatek mam chore serce przez co zamykam się w sobie jeszcze bardziej. Nie chodzi o to, że mam jakieś problemy z nawiązywaniem kontaktów (wręcz przeciwnie), chodzi raczej o to, że staram się nie myśleć o żadnym chłopaku, jak o potencjalnym partnerze. W te wakacje wraz z moją przyjaciółką wybrałyśmy się na wakacje do domu wczasowego nieopodal Rabki, który prowadziła ciocia naszej koleżanki. Nie ma tam za dużo atrakcji wokoło, głównie przyroda. Tegoroczne wakacje nie należą niestety do najbardziej suchych, z tego tez względu, po dwóch pierwszych dniach wspaniałego słońca, niebiosa uraczyły nas deszczem. Czułam się okropnie i cały ranek spędziłam w pokoju. W tym czasie Karolina, bo tak miała na imię moja przyjaciółka, zdążyła poznać prawie wszystkich wczasowiczów z naszego domu i po upewnieniu się, że na pewno nic mi nie będzie, udała się z nimi do oddalonej o ok. 30 km Rabki. Leżałam w łóżku chyba z godzinę, ale w pokoju było bardzo duszno, więc włożyłam niebieską sukienkę (jedyna rzecz jaka miałam pod ręką) i zeszłam na dół. Pod balkonem, przy tylnej ścianie domu, była ławka. Usiadłam na niej, oparłam głowę o ścianę i przymknęłam oczy. Było chłodno, zaczął siąpić ...
    ... niewielki deszczyk, ale w sumie było bardzo przyjemnie. W pewnej chwili usłyszałam przy sobie kroki, otworzyłam oczy i zobaczyłam przy sobie wysokiego bruneta, około 30-stki. Mieszkał na parterze. Uśmiechnął się do mnie i spytał, czy może się dosiąść. Zgodziłam się i zaczęliśmy rozmawiać. Miał na imię Krzysiek, od roku by rozwiedziony. Zaskoczyła mnie jego szczerość, w końcu wcześniej w ogóle się nie znaliśmy. Jego ufność sprawiła, że również się przed nim otworzyłam (do tej pory nie wiem jak on zdołał to zrobić). Powiedzialam mu o swojej chorobie, mówiliśmy o wszystkim. Było już późno, więc powiedziałam, że muszę iść. Wstał żeby mnie pożegnać, przytulił mnie, to było niesamowicie zmysłowe, aż czuć było w powietrzu napięcie, jakie się między nami wytworzyło. Na cale piętro była tylko jedna łazienka (niezbyt komfortowe warunki), ale prawie nikogo nie było, tylko rodzina z dwójka dzieci na końcu korytarza. Było juz późno, więc wiedziałam, że nie musze się śpieszyć, bo oni ze względu na dzieci chodzili spać dość wcześnie. Zabrałam swoje rzeczy z pokoju i udałam się do łazienki, by nacieszyć się cieplutkim prysznicem. Kiedy mniej więcej godzinę później wróciłam do pokoju, w majtkach i cieniutkiej bluzeczce, zastałam w nim Krzyśka. Trochę się wystraszyłam, bo przecież nikogo się nie spodziewałam, a już na pewno jego. Powiedział, że na mnie czekał, podszedł i mnie pocałował. Jeszcze w życiu nic takiego nie czułam. Całowałam się już nieraz, ale nigdy nikt nie robił tego tak zmysłowo. ...
«12»