Pani dyrektor.
Data: 10.09.2022,
Kategorie:
Brutalny sex
Autor: Ron Himeros
... za biodra i zacisnęła się niczym kleszcz. Po chwili, nasze usta spotkały się w gorącym, namiętnym pocałunku, a moje pośladki zaczęły wykonywać dynamiczne, płynne ruchy w jedną i w drugą stronę.
Dałem radę! Byłem królem, byłem panem sytuacji. Posuwałem moją szefową. Robiłem to równo, sprawnie i konkretnie. Lepiej nie mógłbym sobie już tego wyobrazić.
Wiedziałem, że zbyt długo to nie potrwa, że w ten sposób nie da mi się grzmocić. Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że sytuacja będzie zmieniała się w sposób dynamiczny i mało przewidywalny.
8. Jezioro białej, gęstej spermy.
Wydostała się z pode mnie w sposób tak zwinny i błyskawiczny, że prawie w tego nie zauważyłem. W pewnym momencie stwierdziłem, po prostu, że na mnie i siedzi.
O tak… była nadziana na mojego fiuta do samego końca. Pochylona do przodu, opuszczała i podnosiła swoje biodra w takim tempie, że mogłem tylko błagać w duchu, abym mógł wytrzymać przynajmniej z pięć minut.
Później przygniotła mnie swoim słodkim, podniecającym ciężarem. Ledwie chwytałem powietrze. Czułem tylko jej niesamowite cycki na swojej klatce piersiowej. Czułem, jak kołysze biodrami, jak porusza się płynnie, jak doskonale zdaje sobie sprawę z tego, w jaki sposób reaguje moje i jej ciało. To była orgia subtelnych, doskonałych, wszechogarniających odczuć.
Po jakimś czasie postanowiła poprawić pozycję. Wyprostowała się, przeniosła ciężar ciała z kolan na stopy i chwyciła dłońmi za pośladki rozsuwając je maksymalnie na boki. ...
... Poruszała się w górę i w dół a mój kutas wnikał w nią do samego końca.
Chwyciłem ją za łydki, zacisnąłem zęby i podziwiałem ten spektakl. Góra-dół, góra-dół, góra-dół… szybko, płynnie, bezbłędnie.
Miała idealnie wyrzeźbioną sylwetkę piękne, jędrne piersi oraz gładką, aksamitną cerę. Wyglądało na to, że doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co robi. Jechała na mnie, jak na dzikim ogierze, zaciskając cipkę tak mocno, że traciłem zmysły. Teraz zaczynałem, naprawdę, wierzyć w to, że była, rzeczywiście, bardzo mocno wyposzczona.
-No i jak… jak… podoba ci się? - dyszała, patrząc mi w oczy.
Znów wyszczerzyłem zęby.
-Kurwa, Anka, zaraz mnie wykończysz! - jęknąłem ledwie żywy.
Roześmiała się w głos.
-No co ty?! Nie żartuj. Ja dopiero się rozgrzewam, - wyrzuciła na jednym wydechu.
Zacząłem obawiać się, że będę miał problem z zaspokojeniem jej wybujałych ambicji seksualnych. Nie miej, z drugiej strony, czułem się jak ktoś, kto dostał super prezent. Mogłem sobie używać do woli z niesamowitą laską i na dodatek zapowiadało się, że zjemy razem smaczny obiad.
Poruszała się na mnie tak szybko, że na chwilę straciła równowagę i opadła na jedno kolano. Wcale się tym nie przejęła. Oparła się na moich udach i galopowała dalej. To było niesamowite, miałem wrażenie, że stoję na progu mamuciej skoczni. Wystarczyło tylko, dać się ponieść rozkoszy, a poszybowałbym ma daleko, daleko…
Chwyciłem ją za cycki jak za poręcze, mając nadzieję, że w ten sposób uda mi się przedłużyć ...